Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kuryło pływa po 11 godzin dziennie. Wisłą pod prąd

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Piotr Kuryło wyruszył w niedzielę, 7 października, z portu w Gdańsku. Do przepłynięcia miał wówczas 1040 kilometrów.
Piotr Kuryło wyruszył w niedzielę, 7 października, z portu w Gdańsku. Do przepłynięcia miał wówczas 1040 kilometrów. T. Kubaszewski
Pokonał już pod prąd 100 kilometrów. Nie przypuszczałem, że będzie aż tak ciężko - mówi Piotr Kuryło.

Kiedy rozmawialiśmy w czwartek po południu, dopłynął akurat do Grudziądza. Za sobą ma około 100 kilometrów. Pozostało ponad 900.

40-letni Piotr Kuryło, mieszkający we wsi Pruska Wielka (gmina Augustów), znany był do tej pory przede wszystkim z biegania. Najpierw na własnych nogach przemierzył Polskę wzdłuż i wszerz, potem biegał po Europie. Jego największym wyczynem jest jednak zakończony w ubiegłym roku bieg dookoła świata. Trwał okrągłe 12 miesięcy. Niedawno P. Kuryło wydał poświęconą temu książkę. Jest zatytułowana
"Ostatni maraton".

Pływanie, to nie bieganie

Rodzinie obiecał, że biegać już więcej nie będzie. Nie obiecywał jednak, iż nie podejmie się jakiegoś innego wyzwania. Postanowił przepłynąć Wisłę pod prąd. Swoje przedsięwzięcie dedykuje osobom niepełnosprawnym, które całe życie mają właśnie pod prąd.

Przygotowywał się kilka tygodni pod okiem znanego augustowskiego trenera Andrzeja Siemiona i słynnego kajakarza Marka Twardowskiego. Ale ze swojej formy zadowolony nie był. - Nie jestem przygotowany tak, jak do biegania - mówił.

Zmaga się nie tylko z silnym wiślanym prądem, ale też z własnym kajakiem. Jest on bardzo obciążony. Kuryło zapakował wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy z namiotem oraz ciepłą odzieżą włącznie.

Pewnie przyjdzie kryzys

- Do tej pory raz zostałem zaproszony na nocleg, a pozostałe noce spędziłem w namiocie - opowiada. - Specjalnie zimno nie było.

Do kajaka wsiada zwykle około godz. 7. Kończy około godz. 18. - Trochę się boję, żeby od tego wiosłowania na dłoniach nie porobiły się odparzenia - mówi. - Na razie wszystko jest w porządku.
Przypuszcza, że najtrudniejszy moment przyjedzie w przyszłym tygodniu, po dziesięciu dniach pływania.

- Mniej więcej po takim czasie zwykle przychodzi kryzys - wyjaśnia. - Mam nadzieję, że dam sobie z tym radę.

Wcześniej plany, że pokona Wisłę pod prąd w ciągu miesiąca, już sam zweryfikował. Sądzi, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, jego wyczyn będzie trwał o parę tygodni dłużej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna