Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKS Łomża. Ujawnił aferę. Oskarżyli go.

Paweł Chojnowski [email protected]
Archiwum
Sprawa kradzieży paliwa w łomżyńskim PKS-ie została co prawda umorzona przez prokuraturę, ale człowiek, który ujawnił nagrania z monitoringu może mieć kłopoty.

Żądają 200 tys. zł

Pan Jacek przepracował kilkanaście lat w PKS. Został jednak zwolniony - tak bardzo naraził się kierowcom. Czym? Tym, że nie chciał milczeć na temat haniebnego procederu kradzieży paliwa. Sprawa tego zwolnienia jest teraz w sądzie, ale pan Jacek ma jeszcze proces karny. Prezes PKS Łomża oskarżył go o to, że w okresie od września 2011 r. do listopada 2012 r. pomawiał za pomocą środków masowego komunikowania oraz mediów pracowników PKS o kradzież paliwa przeznaczonego do zasilania autobusów oraz o działanie na szkodę przedsiębiorstwa.

Oskarżyciel wnosi o zasądzenie kwoty 200 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Pierwsze posiedzenie pojednawcze odbyło się w środę.

Przypomnijmy, afera wybuchła 1,5 roku temu. Wówczas światło dzienne ujrzały nagrania z ukrytej kamery na stacji paliw w kolneńskiej filii PKS Łomża. Widać na nich było, że kierowcy autobusów tankują nie tylko do baków autobusów, ale również kanistrów, a nawet aut prywatnych.

Nagrania te przekazał marszałkowi województwa (czyli właścicielowi PKS Łomża) właśnie pan Jacek.
Prokuratura nie dopatrzyła się tu jednak przestępstwa, nie było też świadków. Sprawę umorzono.

"Sami siebie okradamy"

Czy działania byłego pracownika PKS rzeczywiście naruszyły dobry wizerunek firmy, jak i kierowców? W prywatnym akcie oskarżenia wymienione są te z nich, które miały szkalować pracowników PKS. We wrześniu 2011 r. pan Jacek miał oświadczyć na spotkaniu zarządu ze związkowcami, że "w PKS Łomża istnieje problem z poziomem zużycia paliwa". Stwierdził: "sami siebie okradamy (...) Przedsiębiorstwo traci 50 tys. zł miesięcznie".

Oskarżenia te powtórzył w piśmie do marszałka, gdzie wskazał, że w PKS Łomża mają miejsce "praktyki o charakterze przestępczym". Prezes PKS miał tolerować kradzieże oleju w zamian za poparcie największej grupy zawodowej. "Proceder ten stał się codziennością, powodując straty liczone w setkach tysięcy złotych rocznie" - pisał.

W podobnym tonie utrzymana jest korespondencja z przewodniczącym Rady Nadzorczej PKS Łomża. Prezes PKS Adam Wykowski uzasadnia oskarżenie faktem, że pan Jacek powiadomił o "procederze masowych kradzieży paliwa" również jego samego. Pozostaje pytanie - czy informowanie przełożonych o choćby domniemanych nieprawidłowościach w firmie można nazwać zniesławieniem?

Prezes PKS przytacza również szereg przykładów wystąpień swego dawnego podwładnego w mediach. Powtarzał on w radiu czy telewizji tezy zawarte we wspomnianych pismach. Z aktu oskarżenia wynika, że te działania "prowadziły do zdyskredytowania wszystkich kierowców". Bez dowodów było to zniesławienie. Czy sąd podzieli taki punkt widzenia?

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna