MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płacimy za paliwo najwięcej

Hubert Bar
– W Łomży jest wyraźnie drożej niż w Ostrowi Mazowieckiej, w której mieszkam – mówi Paweł, który codziennie jeździ firmowym autem, więc skrupulatnie zlicza po drodze wszystkie wydatki
– W Łomży jest wyraźnie drożej niż w Ostrowi Mazowieckiej, w której mieszkam – mówi Paweł, który codziennie jeździ firmowym autem, więc skrupulatnie zlicza po drodze wszystkie wydatki
To nie do pomyślenia - denerwują się kierowcy. - Dlaczego musimy płacić za paliwo więcej niż mieszkańcy innych miast regionu - pytają.

Sprawdziliśmy, i rzeczywiście paliwa w Łomży są znacznie droższe niż w większości miast regionu. Średnio litr kosztuje 4,49 zł. Tylko w Kolnie cena benzyny bezołowiowej jest wyższa - 4,55 zł za litr. W Grajewie natomiast benzynę bezołowiową można kupić już za 4,38 zł. Taka cena obowiązuje też na samoobsługowej stacji przy białostockim hipermarkecie Auchan, która uchodzi za najtańszą w regionie.

Droższe znaczy lepsze?

W Zambrowie i Wysokiem Mazowieckiem ceny również są nawet do 20 groszy na litrze niższe. Podobne różnice pojawiają się w cenie oleju napędowego do aut z silnikami wysokoprężnymi.

- Z dieslem trzeba jednak uważać - radzi Marcin Samełko ze Zbójnej. - Wprawdzie w Nowogrodzie paliwa są wyraźnie tańsze, ale gdy jestem w Łomży, to tankuję na stacjach sieciowych, bo mechanicy radzą nie oszczędzać na paliwie do diesli.

Olej napędowy kosztuje w Łomży 3,83 zł. Za granicą województwa, w Ostrołęce i Ostrowi Mazowieckiej jego cena to 3,75 zł, a przy białostockim Auchan - tylko 3,69 zł.
Kierowcy, z którymi rozmawialiśmy, nie uważają, by w Łomży warto było szukać stacji, na której jest wyraźnie taniej. Mówią, że w Grajewie czy Ostrołęce różnice w cenach dochodzą nawet do 10 gr. W Łomży zaś różnice są minimalne. Niektórzy zastanawiają się nawet, czy sprzedawcy nie umawiają po prostu cen paliw, by utrzymać cenę na wyższym poziomie.

Wolno tylko podpatrywać

- Nie jest zabronione samo nadmierne zaniżanie ani zawyżanie cen, chyba że praktykuje to monopolista - mówi Agnieszka Majchrzak, rzecznik Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji. - Również naśladownictwo cenowe nie jest zabronione. Wynikać ono może z polityki handlowej przedsiębiorców, którzy ustalają ceny w oparciu o analizę cen konkurencji - tłumaczy i dodaje, że dopóki takie działania nie są uzgodnionym porozumieniem, nie można ich uznać za zmowę cenową.

Urząd o domniemanych zmowach cenowych ma informacje z własnych analiz rynku, wniosków z infolinii i sygnałów od konkurentów. Gdyby doszło do zawarcia niedozwolonego porozumienia, prezes UOKiK może na przedsiębiorców nałożyć kary finansowe w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznych przychodów. Postępowania wyjaśniające trwają wtedy do trzech miesięcy. Jak dotąd jednak, jeszcze nigdy urząd nie wydał decyzji, w której stwierdziłby stosowanie takiej praktyki wśród właścicieli stacji benzynowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna