Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po rajdzie pijanego kierowcy na Konwaliowej. Poszkodowana w wypadku żyje (relacja świadka)

(uk)
63-latek, który spowodował wypadek
63-latek, który spowodował wypadek Fot. KWP Białystok
Na naszym forum internetowym pojawiła się informacja, że kobieta potrącona przez pijanego kierowcę na ul. Konwaliowej nie żyje.

Szaleniec na Zielonych Wzgórzach

- Kobieta przebywa w szpitalu. Jej stan jest stabilny - mówi Andrzej Baranowski z zespołu prasowego podlaskiej policji.

Przypomnijmy. Zamroczony alkoholem 63-letni kierowca bmw wczoraj wieczorem staranował na osiedlowym parkingu kilkanaście samochodów i potrącił sąsiadkę. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał 3,5 promila w wydychanym powietrzu. Świadkowie wypadku nie dali uciec sprawcy z miejsca zdarzenia.
Został zatrzymany przez białostockich policjantów. Odpowie przed sądem.

Jak wynika z ustaleń policji, mężczyzna po paru piwach wypitych z kolegą przy pobliskim sklepie wsiadł za kierownicę swojego samochodu. Ruszył w kierunku domu na ul. Konwaliowej. Jego rozpędzone auto po skręcie zaczęło taranować samochody stojące na parkingu.

Nagle mężczyzna zjechał na przeciwległą stronę jezdni i na kolejnym parkingu uderzył w stojący tam samochód marki volkswagen polo. Samochód poleciał na stojącą za nim 59-letnią sąsiadkę kierowcy. BMW w wyniku zdarzenia zostało rozbite.

Na naszym forum internetowym jeden z internautów tak opisał całe zdarzenie:

"BMW z Zielonogórskiej skręciło w Konwaliową i w okolicach sklepu "Groszek" (dawny MODUS), po przeciwległej stronie od sklepu uderzył w zaparkowane samochody, uszkadzając poważniej trzy z nich. Zamiast się zatrzymać, kierowca dodał gazu i pokonując łuk drogi z całym impetem uderzył w niebieskiego volkswagena. Siła uderzenia była tak duża, ze na sporą odległość przesunęła kolejny samochód. Pech, że z bloku na parking wyszła pani Teresa. Siła uderzenia była ogromna, kobietę odrzuciło na parę metrów. Miała zmasakrowaną twarz i otwarte złamanie nogi.

Najdziwniejsze było to, że kobieta koło 15 minut leżała na zimnym asfalcie, mimo, że wokół było pełno ludzi i dwa radiowozy policyjne plus samochody policyjne osobowe. Nikt się ranną nie zajmował do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
Erka stała ponad pół godziny zanim na sygnale odjechała z ranną panią Teresą.
Dwóch sprawców wypadku, Mariana B. i jego kompana od kielicha policja trzymała w radiowozie.

Zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego, co zaszło, siedzieli w radiowozie z ponurymi minami.

W chwili, gdy policjanci otworzyli tylne drzwi radiowozu i fotograf robił im zdjęcia, powiedzieli, żeby im przestać migać po oczach i żeby zdjąć kajdanki, bo przecież nie uciekną, a im ręce bolą. Policjant powiedział, żeby nie gestykulowali za mocno, a do kajdanków muszą sie przyzwyczaić.

Cała Konwaliowa przez ponad godzinę była zamknięta dla ruchu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna