Po raz pierwszy w szkolnych ławkach obok siedmiolatków obowiązkowo usiadły sześciolatki

Chciałem pójść do szkoły, bo lubię się uczyć - mówił 6-letni Dominik Tarasiuk, który właśnie rozpoczął naukę w białostockiej SP nr 11. - Najbardziej podoba mi się czytanie książek o Bolku i Lolku.

- Szkoła jest fajna - cieszyła się jego koleżanka z klasy Ola Szymanowicz, która ma już 7 lat. - Wszystko mi się w niej podoba.

Ola i Dominik właśnie rozpoczęli naukę w tej samej klasie, choć formalnie jest między nimi rok różnicy. Ale od tego roku obowiązkowo do klas pierwszych zaczynają chodzić już 6-latki. Dlatego w szkolnych ławkach spotkały się dzieci z rocznika 2007 oraz te, które urodziły się w pierwszym półroczu 2008 roku.
W efekcie doszło do spiętrzenia najmłodszych dzieci w podstawówkach. Dla samorządów oznaczało to konieczność tworzenia większej liczby klas pierwszych.

- W porównaniu z ubiegłym rokiem powstały u nas dwa dodatkowe oddziały - mówi Barbara Klimaszewska, dyrektorka Zespołu Szkół w Juchnowcu Górnym. - Około 40 procent chodzących do nich uczniów to sześciolatki. Zgodnie z zaleceniami ministerstwa w poszczególnych klasach znalazły się dzieci jak najbardziej zbliżone wiekowo.

Część rodziców, zaniepokojonych, jak ich 6-letnie dzieci odnajdą się w szkole, ubiegało się w poradniach pedagogiczno-psychologicznych o możliwość odroczenia tego obowiązku o rok.

- Wolałam, żeby syn jeszcze rok spędził na zabawie - nie kryje Wioletta Puc, mama Kacpra, który dostał odroczenie. - Uważam, że na naukę ma jeszcze czas. Dziecko w tym wieku w szkole to nie jest najlepszy pomysł.

Z danych kuratorium wynika, że do pierwszych klas w województwie podlaskim nie trafiło 1904 sześciolatków, które powinny się tam znaleźć.

- Przyczyny są różne - mówi Hanna Marek, rzeczniczka kuratorium podlaskiego. - Są wśród nich zarówno dzieci, które otrzymały odroczenia, jak i takie, które przebywają za granicą. Oraz te, które realizują obowiązek nauczania w innej szkole, np. poza swoim obwodem.

Baza firm z Twojego regionu