Niemal co szósta osoba zarejestrowana w łomżyńskim "pośredniaku" może pochwalić się dyplomem ukończenia wyższej uczelni. Taka a nie inna specyfika gospodarcza miasta i regionu sprawia, że po niektórych kierunkach studiów znalezienie pracy graniczy z cudem. Ich absolwentom pozostaje albo praca za marne pieniądze na miejscu albo wyjazd.
Tu ich nie potrzebują
Z zestawienia przygotowanego na naszą prośbę przez Powiatowy Urząd Pracy w Łomży wynika, że co piąty z wykształconych bezrobotnych ukończył studia z zakresu szeroko pojętego zarządzania (np. połączonego z marketingiem). Brak zatrudnienia w tej branży należałoby tłumaczyć m.in. panującą obecnie stagnacją gospodarczą. Potwierdzają to środowiska pracodawców.
- Jeżeli nie powstają nowe przedsiębiorstwa, to nic dziwnego, że nie ma dla nich zajęcia - zauważa Maciej Zajkowski, prezes Łomżyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej. - Z drugiej strony firmy wolą poszukiwać specjalistów w miejsce bardzo ogólnie wykształconych pracowników.
Jeśli zaś idzie o niedoszłych pracowników administracji czy pedagogów, okupujących kolejne miejsca w niechlubnym rankingu, to w samym mieście i okolicy nie ma po prostu tylu instytucji, które mogłyby ich "wchłonąć". Bo tych w Łomży, zwłaszcza odkąd straciła rangę województwa, z roku na rok systematycznie ubywa. Z kolei do korzystania z usług absolwentów modnej ostatnio socjologii, firmy w większości jeszcze nie nawykły. Dokładne badania miejscowych rynków wciąż jeszcze są rzadkością.
Spożywka to przyszłość
Ci, którzy zamierzają w przyszłości z powodzeniem znaleźć godziwą pracę w naszym regionie, powinni orientować się na znalezienie specjalizacji pozwalającej na pracę w przemyśle rolno-spożywczym. Takie wnioski płyną z wczorajszego spotkania władz miasta, największych pracodawców i miejscowych uczelni. Wszyscy podpisali razem porozumienie o warunkach przyszłej współpracy.
- Ostatecznie to właśnie postęp w rolnictwie i związanym z nim przemysłem przetwórstwa spożywczego określa perspektywy rozwoju naszego regionu - mówił wczoraj prof. nadzw. dr hab. Roman Engler, rektor Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży. - Dlatego też chcielibyśmy strategię naszej uczelni dostosowywać pod potrzeby lokalnych firm.
W podobnym duchu wyrażał się też dr hab. Robert Charmas, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. Przy której powstaje zresztą okazały budynek Instytutu Technologii Żywności i Gastronomii. Inwestycja warta blisko 54 mln zł może stać się nie tylko kuźnią kadr dla miejscowych przedsiębiorców, ale również ich partnerem do badań nad nowymi produktami.
Jakie z dzisiejszego stanu rzeczy wyłaniają się perspektywy dla przyszłych absolwentów?
Pytaliśmy o to zarówno rektorów jak i przedstawicieli zarządów dużych firm. Akademicy podkreślają, że szansą dla nich jest m.in. przygotowywanie prac magisterskich pod potrzeby konkretnych firm.
Bo niestety w rodzimym systemie szkolnictwa nie ma możliwości aby konkretna firma "zamówiła" od uczelni wybraną liczbę specjalistów pod wysoce wyspecjalizowany dział swej produkcji i za nich zapłacić.
Mimo to wciąż najlepszą opcją dla przyszłego studenta z miasta i regionu wydaje się być związanie przyszłej kariery z branżą rolno-spożywczą.
- Dziś mamy coraz bardziej zautomatyzowaną produkcję, więc pracy fizycznej potrzeba nam coraz mniej - stwierdził Zbigniew Kalinowski, prezes OSM w Piątnicy. - W ich miejsce potrzebujemy za to wykwalifikowanych specjalistów z zakresu technologii żywienia.
Tymczasem wśród łomżyńskich maturzystów wciąż niepodzielnie, miast chemii czy fizyki, królują wiedza o społeczeństwie czy geografia. Tak będzie również w tym roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?