Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po weekendzie w IV lidze. KS Michałowo znów liderem, Cresovia Siemiatycze poległa w Białymstoku, Wissa Szczuczyn nie wykorzystała swojej szansy

Miłosz Karbowski
Tak zaczęły się przetasowania na szczycie IV ligi. Białostocki Hetman ograł u siebie Cresovię Siemiatycze 2:0.
Tak zaczęły się przetasowania na szczycie IV ligi. Białostocki Hetman ograł u siebie Cresovię Siemiatycze 2:0. B. Maleszewska
Michałowo, Białystok, Szczuczyn, Hajnówka. Kolejna zmiana lidera, dwa mecze na szczycie, niecodzienna czerwona kartka w Gródku - to bilans ostatniego weekendu w IV lidze.

Już pierwsza konfrontacja, rozpoczęta w sobotnie przedpołudnie, dodała pikanterii całej kolejce. W Białymstoku zasłużenie z odradzającym się Hetmanem przegrała prowadząca w tabeli Cresovia Siemiatycze. Natychmiast pojawili się kandydaci do objęcia fotela lidera. Co najciekawsze, obsada tego miejsca decydowała się w dwóch jednocześnie rozgrywanych meczach "na szczycie": KS Michałowo - Sparta Augustów i Wissa Szczuczyn - Dąb Dąbrowa Białostocka.

Nie ścięli Dębu

Michałowianie zrobili swoje, choć zwycięstwo 2:1 nad Spartą, która mogła awansować na piąte miejsce, nie przyszło łatwo.

- Zabrakło nam skuteczności. W pierwszej połowie zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji i w drugiej przeżywaliśmy niepotrzebną nerwówkę - mówił trener gospodarzy Daniel Szemiot.

Sparta tuż po przerwie wyrównała na 1:1.
- Od razu chcieliśmy to wykorzystać i pójść za ciosem. Gospodarze natychmiast wyprowadzili kontratak i zdobyli drugą, jak się okazało, decydującą bramkę - mówi trener Sparty Mieczysław Sobolewski.

Mimo tego wyniku, szanse na powrót na pierwsze miejsce (zajmowała je już po 1. i 8. kolejce) zachowała Wissa Szczuczyn. Na radość gospodarzy nie pozwolił jednak Dąb, który na trudnym terenie triumfował 2:0 i sam został wiceliderem.

- To była ciężka walka, ale wygraliśmy zasłużenie. Mecz wytrzymaliśmy dobrze kondycyjnie i zdominowaliśmy grę w drugiej połowie - mówi trener Dębu Mirosław Tokajuk. Jego podopieczni przesądzili losy meczu w ostatnich 20 minutach.

"Podsłuch" w Gródku

Do niecodziennej sytuacji doszło w Gródku. Po pierwszej połowie Gryf prowadził z Pomorzanką 1:0. Mający na koncie żółtą kartkę młody bramkarz gości Ariel Pachutko, wychodząc na boisko po przerwie, dostał drugie "żółtko" za słowa użyte w rozmowie z kolegami z drużyny.

- Powiedział coś w rodzaju "nie gadamy, bo pajac pokaże kartkę". Rozmowę podsłuchał przypadkowo boczny arbiter, po czym przekazał to głównemu. Nam trochę wydaje się dziwne, że zawodnik został ukarany za to, co mówi w gronie swoich kolegów z zespołu - powiedział zawodnik Pomorzanki Andrzej Ejdulis.
Sejnianie przyjechali do Gródka z jednym bramkarzem i między słupkami stanął zawodnik z pola Piotr Leszczyński. Radził sobie nie najgorzej, ale gospodarze i tak pewnie wygrali 3:0.

W cieniu spotkań na szczycie odbyła się konfrontacja outsiderów.

- Byliśmy na dnie, na szczęście się pod nami nie urwało - mówi trener Puszczy Hajnówka Radosław Kondraciuk.

Jego ekipa wygrała 1:0 z Kolejarzem Czeremcha, a goście, konkretnie Wiesław Romaniuk, w 80 minucie nie wykorzystali rzutu karnego. Puszcza ma teraz 7 punktów, Kolejarz ciągle 4. Obie drużyny nadal zamykają czwartoligową tabelę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna