Choć obiecał, że dobrowolnie podda się karze i zrzeknie się poselskiego immunitetu, wciąż tego nie uczynił. - To nie moja wina - zapewnia augustowianin Adam Rybakowicz z Twojego Ruchu, czyli ugrupowania Janusza Palikota.
Z tej historii śmiała się cała Polska. W ostatnich dniach września poseł Rybakowicz przebywał w Bydgoszczy. Odbywało się tam partyjne zebranie. Po nim razem z towarzystwem udał się do restauracji znajdującej się w centrum miasta. Około godz. 2 w nocy wyszedł na zewnątrz. I wtedy zauważyli go miejscowi policjanci. Zwrócili na mężczyznę uwagę, bo ten sikał na ulicy.
Kiedy poprosili o okazanie jakiegoś dokumentu, Rybakowicz wyciągnął poselską legitymację. Od dalszej interwencji funkcjonariusze musieli odstąpić. Każdego posła chroni wszak immunitet.
O sprawie zrobiło się głośno, gdy zajęły się nią ogólnokrajowe media. Poseł Rybakowicz przepraszał za swoje zachowanie i tłumaczył, że oddał mocz nie na środku ulicy, lecz w zaułku za jedną z kamienic, a legitymację poselską wyciągnął dlatego, iż żadnego innego dokumentu tożsamości przy sobie akurat nie miał. Zapowiedział też, że tę sprawę chce szybko załatwić, czyli zrzec się immunitetu i zapłacić mandat.
Niedługo później w kwestii Rybakowicza zebrało się prezydium partii Janusza Palikota. Orzekło, że poseł bezwzględnie musi zrzec się chroniącego go immunitetu, załatwić mandat oraz wpłacić 5 tys. zł na jakiś ośrodek leczenia od uzależnień.
Wczoraj, po prawie dwóch miesiącach od zdarzenia w Bydgoszczy, postanowiliśmy sprawdzić, czy wszystko zostało wyjaśnione. Okazało się, że - nic!
- Musimy uzupełnić zebrane wcześniej materiały - mówi Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Na razie więc żadnych rozstrzygnięć nie ma.
Niedługo po incydencie bydgoscy policjanci wysłali do swojej warszawskiej komendy głównej wszelkie dokumenty w tej sprawie.
Nie wiadomo, jak wyglądały dalsze procedury, pewne jest tylko jedno - szefowie polskiej policji uznali, że sprawę posła należy szczegółowo rozpatrzyć. Stąd wzięło się zlecenie dotyczące przesłuchania dodatkowych świadków. W postępowanie zaangażowani zostaną więc kolejni policjanci. Za ich pracę płacą wszyscy podatnicy. Gdyby na sikaniu w centrum Bydgoszczy przyłapano zwykłego obywatela, zapłaciłby mandat w wysokości 100 zł i byłoby po sprawie. Podobnie stałoby się wówczas, gdyby Rybakowicz nie wyciągnął poselskiej legitymacji.
Wczoraj zapytaliśmy biuro prasowe Sejmu, czy poseł złożył wniosek o zrzeczenie się immunitetu. Sprawdzenie nawet tak drobnej sprawy przerosło jednak możliwości pracowników biura, więc odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Adam Rybakowicz wyjaśnia, że w myśl istniejących procedur, mandatu zrzec się nie może.
- Tuż po zdarzeniu wystosowałem pismo do Komendanta Miejskiego Policji w Bydgoszczy o dobrowolne poddanie się karze - mówi. - Okazało się jednak, że nie jest możliwe ukaranie mnie.
Najpierw policja musi zakończyć swoje postępowanie i skierować odpowiedni wniosek do marszałka Sejmu. Dopiero wtedy Rybakowicz może wystąpić o zrzeczenie się immunitetu. Kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Policja przypuszcza, że sprawa pociągnie się jeszcze przez miesiąc, a może dłużej.
Poseł Rybakowicz zapewnia jednak, że gdy tylko policyjne materiały trafią do Sejmu, natychmiast zrzeknie się immunitetu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?