Podlasie Białystok walczy w finale lekkoatletycznej ekstraklasy

Nasz klub będzie chciał przynajmniej powtórzyć wyczyn sprzed roku, kiedy w Krakowie zajął 6. miejsce. To trudne zadanie, bo podczas zawodów ekstraklasy, znów rozgrywanych pod Wawelem zabraknie kilkoro "pewniaków" do wysokich miejsc, a co za tym idzie wielu cenny punktów dla Podlasia.

- To jest nasz dobry rok, jeśli chodzi o juniorów. W seniorach raczej pechowy. W Krakowie nie będzie kontuzjowanego Krzysztofa Krzywosza, który byłby bardzo wysoko w kuli i młociarki Malwiny Sobierajskiej. Ona jest na urlopie macierzyńskim. W dużej mierze zespól został oparty o młodzież - mówi trener lekkoatletów Podlasia, Wojciech Niedźwiecki.

Dodajmy, że brakuje długodystansowca Michała Smalca, który powalczy o medal w Pile w Mistrzostwach Polski w półmaratonie.

Największe nadzieje wiążemy ze startem Kamila Kryńskiego na 200 metrów i Kamili Stepaniuk w skoku wzwyż. To bezapelacyjni liderzy całej ekipy i faworyci swoich konkurencji. Kryński może też poprowadzić do dobrego sztafetę 4x100 m mężczyzn. O miejsca w najlepszych "trójkach" swoich konkurencji powinni powalczyć: kulomiotka Magdalena Żebrowska, Magdalena Żynel na 200 m, Wojciech Nowicki w młocie czy Łukasz Wilamowski na 400 m. W skoku w dal nie najmocniejszą konkurencję może wykorzystać Martyna Bielawska, która w tym roku już miała rezultat 6.24.

Resztę punktów muszą dorzucić juniorzy. Podwójny mistrz Polski w tej kategorii wiekowej Damian Roszko będzie się liczył w biegu na 800 m. Na tym samym dystansie o niespodziankę postara się jego koleżanka, Paulina Mikiewicz. Tydzień temu cieszyli się z drużynowego Mistrzostwa Polski juniorów, teraz poziom trudności stoi jednak znacznie wyżej.

Trenerzy Podlasia realnie patrzą na szanse i nie liczą na wielki wynik. Bardzo zależy im jednak, by klub znalazł się w najlepszej "szóstce" imprezy.

- Za miejsca od 1. do 6. przyznawane są premie pieniężne. To nieduże kwoty, za 6. pozycję to chyba kilka tysięcy złotych, jednak dla nas nawet takie sumy są ważne - mówi Niedźwiecki.