Wkrótce sąd zdecyduje czy tam trafi. Sprawa miała swój początek wiosną tego roku. Mieszkańcy bloku przy ul. Witosa poczuli na klatce schodowej silny zapach gazu.
Szybko powiadomili administratora budynku - ten gazowników, policję i straż pożarną. Okazało się, że w mieszkaniu, z którego czuć było gaz, znajduje się mężczyzna, który... nie chce otworzyć drzwi. Mimo, że dopływ gazu z sieci został odcięty, stężenie cały czas było bardzo niebezpieczne. Strażacy wyważyli drzwi.
Okazało się, że tuż obok nich znajdowała się odkręcona butla z gazem, także w kuchence gaz był odkręcony. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Mężczyzna został zatrzymany. Tłumaczył swoje zachowanie tym, że właśnie prowadził remont w mieszkaniu, a gaz miał pomóc... suszyć kafelki. 64-latek nie ma najlepszej opinii wśród sąsiadów. Z większością z nich jest skonfliktowany. Jest byłym milicjantem.
Prokuratura postawiła mu zarzut "sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu znacznej wartości". To przestępstwo, które jest zagrożone wysoką karą - do 8 lat więzienia. Prokuratura wnioskowała też o trzymiesięczny areszt dla 64-letniego ostrołęczanina, Sąd Rejonowy w Ostrołęce nie zgodził się na to.
Sprawa nie zakończyła się jednak aktem oskarżenia, bo w międzyczasie mężczyzna został skierowany na obserwację psychiatryczną. Biegli orzekli, że kiedy o mało nie spowodował eksplozji w bloku był w stanie niepoczytalności.
Zatem nie trafi do więzienia. Sąd może go jednak zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Jeśli tam się tam znajdzie, to o tym jak długo będzie w nim przebywał decydować będą kolejne opinie psychiatrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?