Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pójdziemy szturmem na fundusz. Przecież walczymy o życie naszych dzieci!

Urszula Ludwiczak
Aneta Piekarska, mama 5,5-letniego Norberta, który rok temu miał przeszczep szpiku, nie wyobraża sobie leczenia synka w innym miejscu, niż w poradni przy UDSK
Aneta Piekarska, mama 5,5-letniego Norberta, który rok temu miał przeszczep szpiku, nie wyobraża sobie leczenia synka w innym miejscu, niż w poradni przy UDSK A. Zgiet
Rodzice tracą cierpliwość.

Likwidacja poradni onkologicznej przy oddziale szpitalnym jest dla nas nie do wyobrażenia - mówią mamy małych pacjentów Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. - Jeśli nie uda się zakontraktować tu świadczeń, pójdziemy szturmem na fundusz. Przecież walczymy o życie naszych dzieci!

Poradnie onkologiczna i hematologiczna w UDSK od stycznia nie mają umowy z NFZ. I nie mogą przyjmować pacjentów. Wprawdzie fundusz wykupił te świadczenia w dwóch niepublicznych ZOZ-ach, rodzice dzieci, leczących się w przyszpitalnej poradni, są zrozpaczeni. Na alarm biją też lekarze i dyrekcja szpitala.

Tu znają nas od lat
- Synek miał przeszczep w marcu ub. roku, do sierpnia co tydzień przyjeżdżaliśmy na płukanie cewnika do Białegostoku - mówi Aneta Piekarska z Suwałk. - Nie dałabym tego zrobić nikomu innemu, poza lekarzami z UDSK. Na oddziale każde dziecko ma swojego lekarza, który je zna doskonale, a potem przyjmuje w poradni. Można do niego zadzwonić po godzinach pracy, konsultować się, gdy dzieje się coś niepokojącego.

- Jak miałabym jechać z córką do jakiejś poradni na końcu miasta, gdzie nie ma żadnego odizolowanego pomieszczenia dla dzieci onkologicznych, tak jak w tym szpitalu? - pyta Lilia Półtorak z Białegostoku, mama 10-letniej Wiktorii, która od 4 lat leczy się na białaczkę. - Nasze dzieci nie mogą mieć styczności z żadnymi wirusami czy bakteriami, mają słabą odporność.

Mateusz, 12 letni syn Agnieszki Boczkowskiej z Ełku, czeka na przeszczep szpiku.
- Trzeba bardzo uważać, aby na nic go teraz nie narażać, bo to oznaczałoby oddalenie terminu przeszczepu - mówi mama chłopca. - Jak tu z takim dzieckiem jeździć po mieście?

Lekarze się niepokoją
Brak kontraktu na poradnie onkologiczną i hematologiczną to szok także dla pracowników kliniki. Oni wiedzą najlepiej, jak ważna jest kontynuacja leczenia szpitalnego w poradni i prowadzenie pacjenta przez tego samego lekarza.

- Pacjenta na oddziale i w poradni prowadzi u nas zawsze zespół, złożony z tego samego lekarza prowadzącego i wspomagającego oraz pielęgniarek - wylicza prof. Maryna Krawczuk-Rybak, kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w UDSK w Białymstoku. - Leczenie onkologiczne trwa zazwyczaj wiele lat, często obserwujemy dziecko do 18-19. roku życia. I poradnia i oddział współgrają ze sobą. To sprawdza się od lat.

Lekarze zaznaczają, że nowe podmioty, wybrane przez podlaski NFZ, nie świadczą na przykład takiej usługi, jak płukanie centralnego cewnika, jaki zakłada się dzieciom na przepustkach. W poradni przyszpitalnej nigdy z tym nie było problemu. Do tego zaplecze szpitalne powodowało, że na miejscu można było wykonać wiele potrzebnych badań i w razie konieczności, przyjąć od razu dziecko na oddział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna