Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja ostrzega: Uwaga na fałszerzy. Nasz dowód lub prawo jazdy można kupić za 300zł

Julia Szypulska [email protected]
Sprzedawcy chwalą się, że ich dokumenty są niemal w 100 proc. odzwierciedleniem prawdziwych. Mają nawet hologramy.
Sprzedawcy chwalą się, że ich dokumenty są niemal w 100 proc. odzwierciedleniem prawdziwych. Mają nawet hologramy. www.clubcard.com.pl
W pełni legalnie można kupić dowód osobisty lub prawo jazdy na czyjeś nazwisko. A że nasze dane strzeżemy słabo, możemy mieć kredyt, którego nie braliśmy

Polski albo niemiecki dowód osobisty? A może norweskie prawo jazdy? Nie ma problemu. Wszystkie dokumenty, łudząco podobne do prawdziwych, można kupić w internecie. Wystarczy kilkaset złotych. To gigantyczne pole do popisu dla oszustów.

Oferty nietrudno znaleźć. Sprzedawcy zachwalają, że dokumenty są wykonane profesjonalną metodą nadruku, dzięki czemu nie blakną. Ktoś chciałby zamówić polski dowód? 290 zł. Za angielskie prawo jazdy - 450 zł.

Sprzedaż kwitnie, bo jest całkowicie... legalna. Dokumenty są bowiem określane przez sprzedawców jako "kolekcjonerskie". Nie ma mowy o podróbkach, nie pada sugestia, że można je wykorzystać w niezgodny z prawem sposób. Sprzedawcy nie łamią przepisów, jednak innego kontaktu niż mailowy z nimi nie ma. Żadnego adresu czy numeru telefonu. Wyraźnie zaznaczają zaś na swoich stronach internetowych, że nie ponoszą odpowiedzialności za to, jak klient wykorzysta "kolekcjonerski dokument".
- Jest to zjawisko absolutnie naganne - ocenia Andrzej Bura, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Kolekcją można nazwać coś, co już zostało wytworzone, np. można zbierać swoje stare dowody. Jeśli natomiast do urzędowego wzoru wstawia się swoje zdjęcie lub - co gorzej - cudze dane, to jest to już ułatwienie popełnienia przestępstwa.

Przykład? Ktoś stracił prawo jazdy. Może kupić "kolekcjonerskie".

- Uprawnienia do kierowania pojazdem to nie tylko sam blankiet - zastrzega Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy KWP w Białymstoku. - Policjant sprawdza przecież status kierowcy w systemie.
Ale, gdy ktoś posłuży się nieprawdziwym dokumentem za granicą, prawdopodobieństwo przyłapania na gorącym uczynku jest mniejsze. Zwłaszcza, jeśli "wyrobił" sobie dokument na cudze nazwisko.
Istnieje też groźba, że ktoś - używając cudzych danych - będzie próbował zaciągnąć pożyczkę. Pracownicy banków przyznają, że choć placówki wprowadzają szereg zabezpieczeń, nie jest to niemożliwe.
- Nasi pracownicy biorą udział w szkoleniach, które mają pomóc rozpoznać fałszywy dokument - mówi Zenona Zalewska, prezes Banku Spółdzielczego w Zambrowie. - Poza tym każdy bank ma swoje procedury, dotyczące weryfikacji danych.

Tak ostrożne nie są już parabanki, gdzie często okazanie dowodu osobistego jest jedynym wymogiem zaciągnięcia pożyczki.

Nie pozostaje nic innego niż strzeżenie swoich danych osobowych.

- Rozwój nowoczesnych technologii, upowszechnienie portali społecznościowych, na których sami podajemy coraz więcej informacji na swój temat, doprowadziły do tego, że kradzież tożsamości, czyli podawanie się za inną osobę i podszywanie się pod nią, jest obecnie bardzo łatwa - ostrzega Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzeczniczka Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Choćby tylko podejrzenie próby nielegalnego pozyskania danych osobowych należy zgłosić GIODO lub organom ścigania.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna