MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powiedzieli po meczu

Krzysztof Sokólski, Mariusz Klimaszewski
To, co kilka tygodni temu wydawało się nierealne, stało się rzeczywistością. Piłkarze Jagiellonii zagrają w barażach o ekstraklasę!

Żeby zająć trzecie miejsce w tabeli Jaga musiała wygrać w Sosnowcu z Zagłębiem. - Piłkarsko jesteśmy lepsi od przeciwnika - mówił przed meczem trener żółto-czerwonych Jurij Szatałow. - Widać to było od pierwszych minut spotkania - powtórzył już po ostatnim gwizdku sędziego. Z jego słowami zgodził się opiekun gospodarzy Janusz Białek.
Białostoczanie wygrali zasłużenie. Byli drużyną dojrzalszą, bardziej ułożoną. Od początku meczu przejęli inicjatywę, jakby chcąc udowodnić, kto tu rządzi. Pewnie grała białostocka obrona z Jackiem Markiewiczem w środku. Kapitan Jagi - w związku z kłopotami kadrowymi - przesunięty został z drugiej linii, gdzie jego miejsce zajął Michał Trzeciakiewicz. I Trzeciakiewicz, który w tej rundzie nie błyszczał, został jednym z bohaterów sobotniego pojedynku. To on zdobył pierwszego gola dla Jagi. W 37 minucie z lewego skrzydła dośrodkowywał Arkadiusz Kubik. Piłkę przedłużył Ernest Konon. Wprost na głowę "Trzeciego". Ten miał sporo swobody. - Chciałem przymierzyć po długim słupku. Udało się idealnie - opowiadał strzelec bramki.
Zagłębie rozpoczęło mecz ze spętanymi nogami. Sosnowiczanie także potrzebowali zwycięstwa. Nie wytrzymali presji, a przede wszystkim warunków jakie podyktowali jagiellończycy. - Chyba nie żyję - powiedział schodząc z boiska potwornie zmęczony Bartłomiej Chwalibogowski.
Gospodarze walczyli dzielnie. Stworzyli kilka bardzo groźnych akcji pod bramką Jagiellonii. Sosnowiczanom brakowało jednak trochę precyzji. Do siatki trafili raz. W 76 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzeniem głową do wyrównania doprowadził Marcin Lachowski.
Ale odpowiedź żółto-czerwonych była błyskawiczna. W 81 minucie z lewej strony boiska piłkę w pole karne Zagłębia posłał rozgrywający doskonałe spotkanie Paweł Sobolewski. W szesnastce gospodarzy znalazł się wprowadzony kilkanaście minut wcześniej na murawę Wojciech Kobeszko. "Kobi" strzelił bez namysłu z woleja, a po chwili utonął w objęciach kolegów. Wojtek nie mógł powstrzymać łez. - Mam wielu przyjaciół, którzy w trudnych chwilach podtrzymywali mnie na duchu. Im dedykuję tę bramkę - mówił wzruszonym głosem.
Jagiellonia zwyciężyła 2:1. Żółto-czerwoni z dorobkiem 56 punktów sezon ukończyli na trzeciem miejscu w tabeli. To daje jej prawo gry w barażach o ekstraklasę z Arką Gdynia. Pierwszy mecz odbędzie się już w najbliższy czwartek w Białymstoku, rewanż rozegrany zostanie w niedzielę w Gdyni. Jeśli nasz zespół zaprezentuje się tak, jak w Sosnowcu, ma wielkie szanse na awans do pierwszej ligi.
Zagłebie Sosnowiec - Jagiellonia Białystok 1:2 (0:1)
Bramki: Lachowski 76 - Trzeciakiewicz 37, Kobeszko 81.
Zagłębie: Gąsiński - Kłoda, Jankowski (46 Malinowski), Treściński, Paczkowski - Bednar, Lachowski, Wolański, Chwalibogowski - Zubanović, Tyc.
Jagiellonia: Zając-nota 4,5 - Zalewski-4,5, Markiewicz-4,5, Kolasa-4,5, Kubik-4,5 - Sobociński-3,5 (66 Piegzik), Trzeciakiewicz-5, Chańko-4,5, Sobolewski-5 - Konon-4 (87 Żuberek), Moskal-4 (69 Kobeszko-5).
Żółte kartki: Lachowski, Paczkowski (Zagłębie), Sobolewski, Kobeszko, Chańko (Jagiellonia). Sędziował: Jacek Granat (Warszawa) - nota 5. Widzów: 6 500.

Powiedzieli po meczu

Jurij Szatałow, trener Jagiellonii: - Dzisiaj potwierdziliśmy, że potrafimy dobrze grać w piłkę. Na tle Zagłębia moi zawodnicy prezentowali większe umiejętności piłkarskie. Mogliśmy pokusić się o większą zdobycz bramkową. Ale rywalom też należał się gol. Od dzisiaj przygotowujemy się do baraży.

Janusz Białek, trener Zagłębia: - Rzuciliśmy dzisiaj do walki wszystkie możliwe siły. W niektórych akcjach zabrakło nam koncentracji oraz odrobiny szczęścia. Potwierdzam jednak słowa trenera Jagiellonii, że jego zespół był piłkarsko lepszy.

Michał Trzeciakiewicz, pomocnik Jagiellonii: - Podczas rozgrzewki miałem dwie podobne sytuacje, jak w czasie meczu. Wtedy piłka nie wpadła do siatki. Ale do trzech razy sztuka. W najważniejszym momencie trafiłem do bramki. Ogromnie się z tego cieszę. Teraz przed nami baraże. Czy w nich zagram zależy od trenera.

Marcin Lachowski, pomocnik Zagłębia: - Przykro nam, że zepsuliśmy święto. To miała być wielka feta z okazji stulecia istnienia naszego klubu. Kibice byli wspaniali. Myśmy zawiedli. Zabrakło bowiem zwycięstwa. To tylko nasza wina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna