Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwy ksiądz od Pana Boga - wspomienie o księdzu Tadeuszu Krakówko

Urszula Bisz
To był dobry ksiądz i porządny człowiek. Nikt by się nie spodziewał, że mogła go spotkać taka tragedia - mówi Grażyna Karolczuk.
To był dobry ksiądz i porządny człowiek. Nikt by się nie spodziewał, że mogła go spotkać taka tragedia - mówi Grażyna Karolczuk.
Miłkowice i cała okolica opłakuje śmierć proboszcza Tadeusza Krakówko. Księdza zabił młody mężczyzna mieszkający w jego parafii. Zadał mu kilka ciosów nożem w klatkę piersiową. Dlaczego zrobił coś tak okropnego i strasznego, tego nikt nie potrafi pojąć.

Księżulek, tak go nazywałem. Był niezbyt wysokiego wzrostu. Taki krępy - wspomina ze łzami w oczach Tomasz Zaleski, mieszkaniec Miłkowic-Maćków, który w poniedziałek rano znalazł zwłoki proboszcza Tadeusza Krakówko.

Ksiądz został zamordowany na plebanii. Jego ciało leżało na kuchennej podłodze. Miał ręce rozłożone na boki na kształt krzyża. Zabójstwo proboszcza wstrząsnęło całą okolicą. Kolejnym szokiem było to, że księdza zabił mieszkaniec tej samej wioski. Zrobił to dla kilku tysięcy złotych, które ukradł z plebanii. Pieniądze przeznaczył na wódkę.

Nic więc dziwnego, że gdy w środę policjanci i prokuratorzy na miejscu zbrodni robili wizję lokalną z Arturem K., który przyznał się do zabójstwa księdza, a potem z Robertem T., który pomógł w kradzieży, ludzie obrzucali ich wyzwiskami. Żądali też prawa do samosądu. Dwaj młodzi mężczyźni bezmyślnie zabili ich proboszcza, którego wszyscy cenili i lubili. Nawet najwyższa kara nie zwróci im kapłana.

Ksiądz Tadeusz Krakówko na parafię w Miłkowicach został przeniesiony w sierpniu 2007 roku. Mógł tam dość szybko poczuć się jak w domu, ponieważ pochodził z tych okolic. Urodził się 29 listopada 1955 r. w miejscowości Krakówki Zdzichy w parafii Ostrożany (również w powiecie siemiatyckim).

Szkołę średnią skończył w niedalekim Czartajewie. Z tamtych czasów pamięta go nasza Czytelniczka o nicku Teresa, która na forum internetowym tak pisze o młodym Tadeuszu Krakówko:

- Znałam ks. Tadeusza z lat młodzieńczych, uczyliśmy się razem w technikum w Czartajewie... Był starszy o rok. Pamiętam drobnego, szczupłego chłopca o ciemnych oczach. Wtedy też był skromny, uczynny... Niech Dobry Bóg przyjmie go do siebie. Wyrazy współczucia rodzinie, parafianom...

Po zdaniu matury Krakówko nie od razu związał życie z posługą kapłańską.
- Opowiadał mi kiedyś, że po szkole średniej był w wojsku, potem pracował chyba w Grodzisku, był też nauczycielem - wspomina ksiądz Roman Kowerdziej z Czartajewa. -

Byliśmy na jednym roku w seminarium w Drohiczynie. Znaliśmy się bardzo dobrze. Był moim kolegą. Często rozmawialiśmy, zwłaszcza, że mieszkał w sąsiedniej parafii. Nieraz przyjeżdżałem do niego na herbatę. On mnie rzadziej odwiedzał, bo nawet nie miał samochodu. Ostatnio był u mnie w sobotę, tuż przed swoją śmiercią.

Zanim jednak trafił do Miłkowic, przez dziesięć lat był proboszczem w Szmurłach w gminie Brańsk, również niedaleko rodzinnych stron. Wszędzie był bardzo lubiany. Ludzie mówili, że to prawdziwy "ksiądz od Boga".

Nasz Czytelnik o nicku Gość tak go wspomina:
- To był bardzo dobry ksiądz, przyjaciel, skromny człowiek, a parafię też umiał utrzymać w duchu wiary i pokory. Smutne, że musiał w taki sposób odejść tam, gdzie mieszkań jest wiele...

Wierni wspominając go mówili, że był bardzo otwarty wobec ludzi, ale sprawy parafian obchodziły go o tyle, na ile mógł im pomóc. Nie interesowały go plotki. Nie wtykał nosa w życie innych. Chętnie za to przyjmował u siebie tych, którzy chcieli porozmawiać, poradzić się.

- Wspominam go bardzo ciepło - opowiada Tomasz Zaleski. - Był bardzo dobrym księdzem. Gdy pojawił się u nas niecałe dwa lata temu, od razu zastrzegł, że o polityce w kościele rozmawiać nie chce. Mówił: "Nie jestem ministrem i proszę mi o tych sprawach nie mówić. Ze mną można rozmawiać, owszem, zawsze i wszędzie, ale o sprawach parafii".

Koledzy księża i mieszkańcy parafii, w których pracował, wspominają go jednak nie tylko jako dobrego kapłana. Przede wszystkim był porządnym człowiekiem. Pracowity i żyjący w zgodzie z naturą. Hodował pawie. Obok plebanii miał ogród. Z pochodzących stamtąd owoców własnoręcznie przygotowywał przetwory na zimę. Bardzo lubił też gotować. Nie miał gospodyni. Na plebanii mieszkał sam.

"Na oku" miało go jednak wielu mieszkańców Miłkowic. Kościół i plebania znajdują się w środku wsi. Otacza je wiele domów. Sąsiedzi księdza wieczorami sprawdzali, czy u proboszcza świeci się jeszcze światło i w którym oknie. Jeżeli na dole, to znaczyło, że przygotowywał sobie jedzenie lub herbatę w kuchni. Gdy na parterze, czytał książki przy lampce nocnej.

Prawdopodobnie podczas którejś z tych czynności zastał proboszcza jego zabójca. Przyszedł w niedzielę, około godziny 22. Proboszcz wpuścił go, bo przecież był to jego parafianin. Dlatego na plebanii nie było śladów włamania.

Artur K. wykorzystał to, że ksiądz go znał. Zadał mu kilka ciosów nożem. Wcześniej zakleił usta proboszcza taśmą. Z plebanii zabrał kilka tysięcy złotych. Potem z kolegą z sąsiedniej wioski z Miłkowic-Janków pojechał do sklepu i za zrabowane pieniądze kupił wódkę. Opili swoją zbrodnię. Gdy dowiedzieli się, że policja wszczęła śledztwo, ukryli się w sąsiednim województwie. Mundurowi ich jednak zatrzymali. Obaj usłyszeli zarzuty, obaj przyznali się do winy.

Jak mówią mieszkańcy Miłkowic, kara dwóch młodych sprawców, nawet najwyższa z możliwych, będzie niewspółmierna do straty po proboszczu Tadeuszu Krakówko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna