Chodzi o budynek, który rozebrano w 2007 roku. Prezes browaru Jacek W. twierdzi, że nie znał jego statusu, poza tym budynek był w katastrofalnym stanie. Domagał się uniewinnienia. Wyrok jest dla niego korzystny. Ale dlatego, że sąd nie znalazł dowodów na to, że Jacek W. miał pełną świadomość, że obiekt z końca XIX w. jest wpisany do rejestru zabytków.
Zgodę na rozbiórkę wydał też wojewódzki konserwator zabytków. Zdaniem sądu, jeśli konserwator miał wątpliwości, o który budynek chodzi (oskarżony nie dołączył mapki geodezyjnej), powinien wysłać dodatkowe zapytania.
- Treść pisma konserwatora mogła utwierdzić oskarżonego, że działa legalnie. Ale gdyby starannie sprawdził dokumenty, które są w posiadaniu Browaru Dojlidy, wiedziałby, że budynek jest wpisany do rejestru zabytków - wytknął w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kochanowski. I nazwał zachowanie prezesa niedbalstwem.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Bartłomiej Horba, który domagał się kary w zawieszeniu i grzywny 10 tys. zł, zapowiedział apelację. Śledczy badali też wątek przekroczenia uprawnień przez konserwatora, ale tu sprawa od razu była przedawniona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?