Prezes Turośnianki: Szymon Marciniak to nie tylko świetny sędzia, ale i fajny człowiek

Jakim arbitrem jest Szymon Marciniak wie chyba każdy, kto interesuje się piłką nożną. Działacze Turośnianki przekonują, że wywarł na nich także bardzo dobre wrażenie jako człowiek.

- Już sam fakt, że kiedy powoli zwątpiliśmy w to, czy uda nam się go ściągnąć, on sam dopytywał się, nalegał, przekonywał, że da się to przeprowadzić - uważa Rafał Średziński. - Po meczu cierpliwie rozdawał wywiady, robił zdjęcia z kibicami aż do ostatnich chwili. Nawet się nie przebierał, a i tak w ostatnim momencie zdążył na lotnisko na samolot - dodaje.

A jak sam sędzia odbierał prowadzenie meczu klasy A?

- Piłka nożna potrafi nas łączyć. Czasami jest inna oprawa, inny stadion, może być więcej kibiców, lepsza infrastruktura, ale emocje są takie same. Tu chłopaki grają, bo kochają piłkę, nie grają za jakieś wielkie pieniądze. Tam trochę piłka jest zepsuta. Tu nikt nie oszukuje, może za małymi przypadkami lekkich symulacji, ale po to jest sędzia, żeby to wyłapać. Także ja lubię wracać do korzeni, tam, gdzie zaczynałem - twierdzi w rozmowie z Radiem Białystok Szymon Marciniak.

Nas eksportowy arbiter w Turośni Kościelnej poinformował też, że nie skorzysta z niezwykle korzystnej oferty finansowej z Arabii Saudyjskiej i pozostanie w Polsce. Jego celem będą występy w najbliższych mistrzostwach Europy i igrzyskach olimpijskich.

Turośnianka już zbiera owoce rozgłosu, jaki towarzyszyły meczowi. Co prawda przegrała 2:3 z GKS-em Rutki, ale i tak w cuglach awansowała do klasy okręgowej. 21 czerwca (środa) klub organizuje przy ul. Elewatorskiej w Białymstoku mecz testowy (godz. 17.30). Zainteresowanie tym wydarzeniem jest ogromne.

- Zgłosiło się 80 zawodników w wieku 16-21 lat i musieliśmy zamknąć listę chętnych. Myślimy już o nowym sezonie i nie ukrywamy, że docelowo chcemy grać w czwartej lidze - kończy prezes Średziński.