Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: 24-latek krzyczał czarnuchu i bił pięścią w twarz

Izabela Krzewska ikrzewska@wspolczesna
arciwum
Moje rodzeństwo wciąż mieszka w Sierra Leone. Nie zaprosiłem ich nigdy do siebie. Sądzą, że Polska to cywilizowany i kulturalny kraj. Boję się, że mogą nie zrozumieć tego, co się tutaj dzieje.

Było lutowe popołudnie. Zmrok. 60-letni radiowiec wraca do domu. Na ulicy Broniewskiego nieznany, zakapturzony mężczyzna zaczyna go śledzić i wykrzykiwać w jego kierunku niewybredne hasła: bambus, czarnuch! Prezenter nie reaguje. Gdy zbliża się do drzwi klatki swojego bloku, zaczepiony odwraca się i nagle czuje silne uderzenie pięścią w twarz. Napastnik, jak się później okazuje Tomasz G., nie daje za wygraną. Próbuje zadać drugi cios. Ale tym razem pokrzywdzony odpiera atak. Gdy zaczyna wzywać policję, napastnik ucieka. Po wszystkim pobity prezenter pogody trafia do szpitala. Ma poważne obrażenia lewego oka, jest operowany. Jednak pełnej sprawności widzenia prawdopodobnie już nie odzyska.
Pokrzywdzony: chyba nie potrafię wybaczyć

Białostocka prokuratura najpierw postawiła Tomaszowi G. zarzut znieważenia, stosowania przemocy i uszkodzenia ciała i napaść na tle rasistowskim, a teraz skierowała sprawę do sądu. Oskarżony Tomasz G. nie przyznał się do winy, ale jego alibi się nie potwierdziło. Grozi mu 5 lat więzienia. Dominik Ch., który próbował wziąć winę na siebie, przyznał, że G. i on należą do subkultury nacjonalistycznej.

- Jeśli nawet przeprosi mnie w sądzie, chyba nie jestem w stanie mu wybaczyć - przyznaje w rozmowie z nami pokrzywdzony. - To recydywista. Był już karany za pobicia, ale wyroki w zawieszeniu niczego go nie nauczyły. Nic nie czuje i dalej robi to samo.

60-latek jest wyraźnie zaniepokojony falą nienawiści, jaka zalała ostatnio stolicę woj. podlaskiego. W ostatnim czasie Białystok stał się stolicą ksenofobów. Na etykietę miejsca niebezpiecznego dla uchodźców, osób o odmiennej religii, narodowości czy kolorze skóry pracuje sobie już od dawna. Ale w ostatnim czasie można mówić o prawdziwej eskalacji przemocy. Podpalenia drzwi mieszkania czeczeńskiej rodziny i polsko- hinduskiego małżeństwa. Przemoc, groźby, publiczne znieważanie i nawoływanie do nienawiści za pomocą ksenofobicznych filmów zamieszczanych w internecie... To tylko przykłady z ostatnich kilku miesięcy. Po nagonce medialnej działania (prawdopodobnie neofaszystów) spotykają się z coraz ostrzejszą i bardziej zdecydowana reakcją organów ścigania. Zdaniem pokrzywdzonego, to jednak wciąż za mało.

- Ci sprawcy i tak czują się bezkarni. Bo jakby jeden odpowiedział za swoje zachowanie, tak dla przykładu, to by inaczej było - uważa. - Gdyby tego, co mnie pobił, sąd nie wypuścili na wolność, nie uderzyłby już nikogo.

Połowę swego życia pokrzywdzony spędził w Białymstoku. Stąd pochodzi jego żona.
- Polska to moja druga ojczyzna - mówi urodzony w Sierra Leone czarnoskóry białostoczanin, gwiazda lokalnej stacji telewizyjnej i rozgłośni radiowej Jard. - W Afryce żyje jeszcze moje rodzeństwo. Spotykamy się od czasu do czasu, ale na przykład w Niemczech. Nigdy nie zaprosiłem ich do siebie.Nie chcę problemów. Oni sądzą, że Polska to cywilizowany i kulturalny kraj. Boję się, że mogą nie zrozumieć tego, co się tutaj dzieje.

Wolę być czarnym niż Murzynem

O sympatycznym prezenterze pogody, który przedstawiając nawet najgorsze prognozy potrafi wywołać uśmiech na twarzy, zrobiło się głośno kilka lat temu. Wszystko za sprawą internetu. Do Białegostoku przyjeżdżały ogólnopolskie stacje telewizyjne, aby porozmawiać z egzotycznym "panem pogodynkiem". Lokalne media również zabiegały o wywiady. Dziś 60-latek nie zgadza się nawet na podanie swojego nazwiska ani publikację zdjęcia. Boi się. Trzy lata temu, choć mówi o tym nie chętnie, również został pobity przez grupę mężczyzn w okolicach swego domu. Atak również miał podłoże rasistowskie.

- Kilkadziesiąt lat mieszkam w tym mieście. Różnie bywało, różne słowa padały pod moim adresem. Ale teraz jest zdecydowanie gorzej. Nienawiści jest bardzo dużo - przyznaje. - Skąd? Nie wiem. Dziwi mnie tylko, że przecież Polacy też jeżdżą za granicę i tam nawet przyjaźnią się z czarnymi.

Prezenter nie obraża się na to określenie.

- Przecież faktycznie, ja czarny jestem - mówi tym razem ze śmiechem w głosie. - Wolę jak ktoś mówi do mnie w tej sposób, niż Murzyn.
Nie chce wrzucać wszystkich Polaków "do jednego worka" z napisem rasiści. Bo w kraju nad Wisłą spotkało go wiele przyjemnych sytuacji. Jest przekonany, że gdyby w czasie napadu któryś ze znajomych sąsiadów był na ulicy, stanąłby w jego obronie.

- A tak to ludzie boją się reagować. Myślą "dzięki Bogu, to nie ja" - przypuszcza. - Do tej pory bardzo dobrze mi się tu żyło. Teraz mam mieszane uczucia. Myślałem, żeby się wyprowadzić. Choć sentyment mam. Tu mam znajomych, rodzinę, kolegów w pracy. Ale spokój jest najważniejszy. A ja nie czuję się tu bezpiecznie. Po tym pobiciu z lutego staram się nie wychodzić po zmroku sam na ulicę, nie chodzę do kina. Choć uwielbiam piłkę nożną, nie chodzę na mecze, żeby nie prowokować żadnych awantur. Młodzi, pijani, wiadomo co to będzie.

Za komuny czułem się bezpieczniej

Zanim prezenter zamieszkał w Białymstoku, kilka lat przebywał w ZSRR. 60-latek wciąż narzeka na swoją znajomość języka polskiego, ale radzi sobie z nim całkiem nieźle. Ma polskie obywatelstwo.

- Wbrew pozorom nie było mi tak ciężko przyzwyczaić się do życia tutaj. Było nawet łatwiej niż teraz - wyznaje. - Dziś swobodnie jeździmy za granicę, przyjeżdża do nas coraz więcej cudzoziemców. Powinniśmy być bardziej otwarci i tolerancyjni, ale to tylko pozory. Kiedyś porządku pilnowała milicja, wszyscy się jej słuchali. Demokracja ma swoje plusy i minusy. Teraz policja boi się reagować, bo ograniczają ich przepisy, wszystko trzeba udowodnić... Kiedyś władzy łatwiej było utrzymać porządek.

Choć nie chce generalizować, uważa, że większość białostoczan nie lubi obcych.
- Ja też podróżuję do różnych krajów, ale z taką nienawiścią się nie spotkałem nigdzie. Mam kolegów w Anglii, w Niemczech. Przyjechaliby do Polski, ale się boją. Co dziwne, nigdy nie było tu niewolnictwa. Nie wiem skąd w Polakach tyle nienawiści - zastanawia się. - My też jesteśmy ludźmi. Nie mówię, że trzeba nas lubić, czy kochać. Ale trzeba szanować drugą osobę. Nie nawidzisz mnie, to odwróć głowę w drugą stronę. Pięć minut i mnie nie ma.
Mężczyzna wymienia najbardziej popularne kierunki migracyjne naszych rodaków takie jak jak Anglia, Irlandia, Stany Zjednoczone.

- Polacy też chcą, żeby ich w obcych krajach szanować. Należą tam do mniejszości, tak jak ja tutaj - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna