Protest ws. zwolnienia opiekunów Orlika. Podpisało się kilkadziesiąt mieszkańców

Bogusław Morgiewicz i Andrzej Widliński Orlikiem przy Szkole Podstawowej nr 11 zajmowali się od jego powstania, czyli od 2008 r.

- Pilnowaliśmy porządku, sprzątaliśmy, konserwowaliśmy urządzenia, uczyliśmy dzieci i młodzież gry w koszykówkę czy piłkę nożną - mówią. - Nie było mowy, by na tym obiekcie dochodziło do - częstych na takich boiskach - bójek czy picia alkoholu.

Zobacz też: Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym. Matka: Już brakuje mi łez (zdjęcia, wideo)

Kiedy od czasu do czasu coś się jednak działo, opiekunowie zawsze byli na miejscu. Pewnemu dziecku, które uderzyło głową w metalowy element, Morgiewicz nawet uratował życie. Udało mu się powstrzymać intensywne krwawienie.

Obaj opiekunowie wpisani byli w strukturę zatrudnienia szkoły, ale pieniądze na wypłaty dawało miasto. Obaj mieli tylko po pół etatu.

Niedawno w suwalskim ratuszu dowiedzieli się, że od września pracować już nie będą. Powód? Likwidacja stanowisk pracy. Ewa Sidorek, zastępca prezydenta, tłumaczyła, że ratusz chce ujednolicić zasady nadzoru nad przyszkolnymi boiskami w mieście. A tylko przy SP nr 11 zatrudniano dodatkowe osoby. Zdaniem wiceprezydent, nie wypełniały one roli animatorów zajęć sportowych, a ograniczały się do funkcji porządkowych i konserwatorskich.

Młodzi ludzie, których spotkaliśmy na Orliku, mieli jednak inne zdanie w tej sprawie. Potwierdzili, że np. tego, jak prawidłowo rzucać piłką do kosza nauczyli ich Morgiewicz i Widliński.

- Jak tu nie będzie ciągłego nadzoru, to starsi przepędzą młodszych z boisk, będzie piwo i dewastacje - powiedzieli.

Orlikiem mają opiekować się inni pracownicy SP nr 11, ale w ramach dotychczasowych obowiązków. Bogusław Morgie-wicz zapowiada wniesienie pozwu do sądu pracy. Do protestu podpisanego głównie przez osoby mieszkające niedaleko Orlika, władze miasta na razie się nie odniosły.