Według naszej logiki, są jednak grupy, które zarabiają nieco więcej niż taksówkarze i nikt ich nie kontroluje - na przykład lekarze czy prawnicy. Postanowiliśmy więc zająć się sprawą.
Na pierwszy ogień wzięliśmy lekarzy.
- Dla mnie wprowadzenie kasy fiskalnej nie zrobiłoby różnicy - wyznała nam Zofia Toczyłowska, lekarz rodzinny prowadzący prywatną praktykę w Białymstoku.
- I tak przesyłam moje rachunki do Funduszu Zdrowia i to jest taka moja kasa. Wolałabym jednak jej nie mieć, bo to spory wydatek.
Pytanie tylko brzmi: co z lekarzami, którzy nie mają umowy z NFZ?
Z prawnikami z kolei sprawa jest prostsza, bo oni nie mają z funduszem nic wspólnego. Przynajmniej zawodowo.
- Usługa prawnika nie jest jednorazowa, jak u kosmetyczki - twierdzi Marta Guzowska, prawnik z Białegostoku. - Nasza obsługa jednego klienta potrafi ciągnąć się latami, a poza tym niektórzy płacą nam w ratach. Koszt takiej usługi nie jest znany od razu i nie wiadomo, kiedy trzeba będzie do danej sprawy wrócić.
- Kiedy idzie się do kosmetyczki, to jest to czynność publiczna - dorzuca swoje zdanie Anna Sobocińska z Ministerstwa Finansów. - Lekarze i prawnicy działają na zasadzie "w cztery oczy". Trudno więc oszacować wiarygodność wydruków z kasy. Trzeba wymyślić inny sposób.
My nie wątpimy ani w inwencję rządu, ani w zarobki producentów kas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?