Pusta kasa

Decyzja nie ma już w tym roku szkolnym żadnego znaczenia. Placówka, jak poinformowało nas biuro prasowe ministerstwa edukacji, musi być utrzymana do końca sierpnia przyszłego roku.
Kasa jest pusta
Na początku tego roku rada gminy podjęła uchwałę intencyjną o likwidacji Szkoły Podstawowej w Smolnikach.
- Utrzymanie tej placówki, w której uczy się 22 dzieci, kosztuje ponad 200 tysięcy zł rocznie - argumentuje Józef Laskowski, wójt gminy Wiżajny. - Budynek wykorzystywany jest tylko w części, większość ogrzewanych pomieszczeń stoi pusta. Nie stać nas na taką rozrzutność.
Laskowski mówi, że do oświatowej subwencji gmina musi dokładać ponad 200 tysięcy zł rocznie. Takich pieniędzy w budżecie nie ma. Nie może też zaciągnąć pożyczki, ponieważ nie pozwala na to Regionalna Izba Obrachunkowa.
Szkołę budowała wieś
Z decyzją radnych nie zgadzają się rodzice uczących się w Smolnikach dzieci. Przypominają, że budynek został wzniesiony wysiłkiem mieszkańców wsi. Poza tym, teraz dzieci mają do szkoły blisko, później będą musiały dojeżdżać do odległych o kilkanaście kilometrów Wiżajn.
- Tamtejsza szkoła i tak jest już zatłoczona - dodają. - Mamy dobrą kadrę, dzieci odnoszą sukcesy. Po co to zmieniać?
Kurator się nie śpieszy
W marcu br. kuratorium uznało racje rodziców i nie zgodziło się na zamknięcie szkoły. Gmina odwołała się od tej decyzji do ministerstwa, które nakazało ponowne rozpatrzenie wniosku. Drugiej decyzji kuratora, choć minął już miesiąc, nie ma.
- To zawiła sprawa - informuje Małgorzata Palanis, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Białymstoku. - Termin jej rozpatrzenia przedłużyliśmy o miesiąc, czyli do 7 października.
Zwłoka kuratora spowodowała, że w tym roku szkolnym placówka będzie funkcjonowała. Szkoły, zgodnie z przepisami, można bowiem likwidować tylko z końcem sierpnia.
- Pieniędzy nie mam i nie dam - kwituje wójt. - Placówkę niech utrzymuje kurator i rodzice.