Radni w Narwi postanowili zaalarmować premiera Donalda Tuska i wystosowali do niego apel. Jak mówią, liczba ich obowiązków rośnie, ale nie idą za tym pieniądze.
Czarę goryczy przelała nowa ustawa "o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej", która weszła w życie od pierwszego stycznia. Ona również nakłada na samorządy nowe zadania, na które gminy muszą wygospodarować kolejne dziesiątki tysięcy złotych.
Kolejne obowiązki
- Nowe wydatki biorą się stąd, że na mocy ustawy będziemy musieli m.in. zatrudniać tzw. "asystentów rodziny" - mówi Ewa Urbanowicz, przewodnicząca Rady Gminy w Narwi. - Ale w naszej ocenie zadania wspierania rodzin dysfunkcyjnych dobrze wykonują już istniejące w każdej gminie ośrodki pomocy społecznej.
Radni w apelu napisali m.in.: "Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która weszła w życie 1 stycznia, wprowadziła liczne, nowe zadania własne dla gminy (...). Żaden z przepisów nie wskazuje źródeł finansowania, natomiast brak możliwości w tym miejscu zastosowania domniemania, iż gmina ma obowiązek sfinansowania zadania własnego w całości ze środków własnych."
Radni podkreślają też, że nowa ustawa "powodować będzie znaczne obciążenie finansowe dla budżetu gminy (...). Łamie to konstytucyjną zasadę, iż w przypadku zmiany zadań i kompetencji, w ślad za tymi zmianami następują również konstytucyjnie zagwarantowane zmiany w podziale dochodów publicznych."
- To problem, który dotyczy wszystkich samorządów - mówi przewodnicząca rady gminy Ewa Urbanowicz. - W tej sytuacji zastanawiamy się, po co istnieją gminy? Czy my mamy tylko administrować, czy naprawdę inwestować i budować lokalne społeczności?
Czekamy na odpowiedź
Radni uchwalony przez siebie apel rozesłali do sąsiednich gmin.
- Ten apel do nas dotarł. Popieramy jego treść, bo zawarte w nim wątpliwości są zasadne - mówi Raisa Rajecka, wójt gminy wiejskiej Bielsk Podlaski. - Praktycznie do wszystkich zadań zleconych przez rząd gminy muszą dokładać własne pieniądze. Jednak my w tej sprawie nie zabieraliśmy w żaden sposób głosu.
Zdaniem części wójtów gmin sąsiadujących z Narwią głos radnych - mimo, że zasadny - nie zostanie usłyszany.
- Protesty pojedynczych samorządów nie dadzą pożądanego skutku. Dlatego my próbujemy wpłynąć na rząd poprzez stanowiska organizacji, do których należymy: Związków Gmin Wiejskich RP i Województwa Podlaskiego - mówi Mikołaj Pawilcz, wójt Narewki.
Radni z Narwi liczą, że ich apel nie pozostanie bez odzewu.
- Wiemy, że nasze stanowisko dotarło do Ministerstwa Pracy, które ma 30 dni na przesłanie nam odpowiedzi - mówi przewodnicząca Ewa Urbanowicz. - Głośno podkreślamy, że nasz apel nie jest stanowiskiem politycznym, tylko zaniepokojonym głosem w dyskusji nad budżetami naszych małych ojczyzn.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?