- Dobrze wrócić do Łomży? - pytamy Rafała Boguskiego, który na święta przyjechał do swojego rodzinnego miasta.
- Bardzo dobrze. W czasie sezonu nie miałem okazji przyjechać do domu nawet na dzień lub dwa. A teraz są święta i mogę przyjemnie spędzić wolny czas.
- Jak wyglądają święta w domu Rafała Boguskiego.
- Tak jak chyba u większości Polaków. Tradycyjnie. Jest rodzina, bliscy, choinka.
- Śledzisz wydarzenia związane z ŁKS-u?
- Tak. Szkoda, że sytuacja w klubie, w którym zaczynałem grać w piłkę jest taka trudna. To byłoby smutne, gdyby to miał być koniec biało-czerwonych.
- Które z wydarzeń ostatnich 12 miesięcy ma dla Ciebie szczególne znaczenie?
- Jest ich wiele. W maju z Wisłą zdobyłem tytuł Mistrza Polski, a miesiąc później zmieniłem stan cywilny i się ożeniłem. Na pewno fajnym doświadczeniem była gra w pucharach, gdzie mogłem zmierzyć się z zawodnikami m.in. Barcelony. W tym zespole każdy piłkarz jest arcytrudnym przeciwnikiem. Mi przyszło walczyć z Dani Alvesem i musiałem się sporo za nim nabiegać. Największe wrażenie zrobili jednak na mnie dwaj środkowi pomocnicy Barcy: Xavi i Iniesta, którzy są fantastycznie wyszkoleni technicznie. Nie mogę również zapomnieć o powołaniach do reprezentacji Polski, w której pod koniec roku zdobyłem bramkę.
- Co czułeś, gdy Leo Bennhakker oznajmił, że w meczu z Serbią założysz opaskę kapitana?
- Ogromną radość. Rzadko się zdarza, żeby być kapitanem reprezentacji Polski. Nawet jeżeli jest to drużyna składająca się wyłącznie z zawodników ligi polskiej. Ale zawsze jest to oficjalny mecz towarzyski.
- Trener Bennhakker stwierdził, że widzi ogromy postęp w Twojej grze. Jak to wygląda z Twojej perspektywy? Czujesz, że się rozwijasz?
- Na pewno. Jestem w zupełnie innym miejscu niż rok temu. Kiedy po raz pierwszy pojechałem na zgrupowanie kadry tydzień spędzony w Turcji był naprawdę słaby w moim wykonaniu. W tym roku czułem się zupełnie inaczej. Byłem bardziej wyluzowany i pewniejszy siebie, co pomogło mi pokazać pełnią swoich umiejętności.
- Przejdźmy do ligi. Ta runda nie upływa już pod znakiem takiej supremacji Wisły Kraków jak jesień w poprzednim sezonie. Przed rundą wiosenną zajmujecie dopiero czwarte miejsce w tabeli.
- Nikt z tego powodu nie rozpacza. Musimy się zmobilizować i w rundzie wiosennej obronić tytuł Mistrza Polski. Bo on musi zostać pod Wawelem.
- Ostatnie dni przyniosły informację, że do Wisły prawdopodobnie dołączy Łukasz Garguła. Nie boisz się, że stracisz miejsce w wyjściowej jedenastce?
- Łukasz to bardzo dobry piłkarz i na pewno zwiększy naszą siłę ofensywną. Do tego jest moim dobrym kolegą z Bełchatowa. No cóż. Jak każdy trochę boję się rywalizacji. Ale taki jest sport i trzeba się do niej przyzwyczaić. Jeżeli przyjdzie mi walczyć z Łukaszem o miejsce w składzie, to zacisnę zęby i podejmę rękawicę.
- Czego sobie życzysz w przyszłym roku?
- Przede wszystkim zdrowia. Ono jest najważniejsze i jeżeli będzie dopisywać, to pozostałe sprawy jakoś się ułożą. Bo ja nigdy nie stawiam sobie żadnych celów sportowych. Ja chcę po prostu jak najlepiej grać.
- Dziękują za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?