Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice: To jakiś absurd!

Helena Wysocka [email protected]
Anna Szymborska ma w przedszkolu dwie córki. – Nikt mnie nie uprzedził, że będą płaciła za nie ok. 300 złotych więcej niż do tej pory – mówi.
Anna Szymborska ma w przedszkolu dwie córki. – Nikt mnie nie uprzedził, że będą płaciła za nie ok. 300 złotych więcej niż do tej pory – mówi. H.Wysocka
Ponad sto złotych więcej niż do tej pory zapłacą niektórzy rodzice za pobyt dziecka w przedszkolu.

Opinia

Opinia

Jarosław Filipowicz, rzecznik urzędu miasta:
W niektórych przedszkolach funkcjonują grupy 5-godzinne i rodzice mogą przenieść swoje dzieci, by nie ponosić żadnych kosztów. W pozostałych muszą płacić. Sposób rozliczania czasu pobytu jest zgodny z przepisami, a stawki uchwaliła rada miasta. Nie są one wygórowane.

Czujemy się oszukani - mówią. - Kiedy składaliśmy wnioski o przyjęcie naszych pociech do placówek, nikt nie uprzedzał, że będą takie zmiany. A teraz dyrektorzy przedszkoli stawiają rodzica pod ścianą: zabierasz dziecko, albo podpisujesz umowę.

Ludzie zapowiadają, że będą pisać petycje do władz miasta i domagać się obniżenia stawek.

Dzieci czekają na obiad
Od września, zgodnie z przepisami, przez pięć godzin dziecko ma prawo przebywać w przedszkolu za darmo. Każda kolejna godzina natomiast kosztuje 2,50 zł. Taką stawkę ustalili suwalscy radni.
Państwo Szymborscy zapisali do przedszkola dwie córki.

- W ubiegłym roku za jedno dziecko płaciłem 245 złotych (wraz z wyżywieniem) - mówi Tomasz Szymborski. - Teraz muszę wybulić ponad 400 złotych. To jest ogromna różnica.

Suwalczanin chciał, by dziewczynki przebywały w przedszkolu tylko pięć godzin. Później mogłaby je odbierać żona, która jest na urlopie macierzyńskim. Ale dyrekcja placówki nie zgodziła się na takie rozwiązanie.

- Córki muszą czekać na obiad - dodaje. - Efekt jest taki, że płacę za kilka godzin. Nie rozumiem, dlaczego?

Nowy sposób rozliczania za pobyt dziecka w przedszkolu nie podoba się także Ewelinie Karwowskiej. - Nie może być tak, że rodzic płaci za całą godzinę, choć dziecko jest tylko pięć minut - mówi. - Przedszkole powinno dokładniej rozliczać czas pobytu.

Karwowska przypomina, że rodzice ponoszą także inne koszty. - Musimy przecież kupić wyprawkę, czy ufundować artykuły chemiczne - wylicza.

Każą ustawiać zegarki
Małgorzata Penczek, dyrektor Przedszkola nr 1 w Suwałkach mówi, że wszystko dzieje się zgodnie z wolą rodziców. - We wniosku o przyjęcie dziecka określili, czy ma ono przebywać przez pięć godzin, czy przez cały dzień - przypomina rozmówczyni. - W naszej placówce nie powstała 5-godzinna grupa, ponieważ nikt nie chciał zapisać do niej dziecka. A to oznacza, że rodzice muszą zapłacić za posiłki i zabrać swoją pociechę najwcześniej po obiedzie.

Dyrektor Penczek zwraca uwagę także na to, że w ciągu pięciu godzin nie da się przeprowadzić zajęć dodatkowych. - Musimy zrealizować swój program - dodaje. - A jeśli rodzice chcą, aby ich dziecko uczyło się tańczyć, czy śpiewać musi być w placówce dłużej i za to trzeba zapłacić.

Dyrektorzy przedszkoli skarżą się też, że niektórzy opiekunowie każą im regulować zegarki. - Zarzucają nam, że mamy źle ustawione i wyłudzamy od nich pieniądze - mówią. - To jakiś absurd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna