Rozliczanie kosztów ciepła. Żadnej rewolucji nie będzie

Lokatorzy oszczędzający ciepło nie mają się czego obawiać, nie będą płacili za tych, którzy oszczędzać nie chcą - mówi Józef Kimera, wiceprezes Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W największej w mieście spółdzielni trwa spór o rozliczanie kosztów centralnego ogrzewania.

Część lokatorów domaga się, aby każdy rozliczał się, jak chce, czyli albo od powierzchni mieszkania, albo według wskazań podzielników ciepła. Spółdzielcze władze twierdzą, że nie jest to możliwe, bo wówczas ci ostatni płaciliby za tych pierwszych. W poszczególnych blokach można rozliczać się według metrażu, jednak opowiedzieć się musi za takim rozwiązaniem ponad połowa mieszkańców.

Zamieszania narobiła informacja, która niedawno ukazała się w lokalnym radiu.

Poinformowano tam, że mieszkańców SSM czeka "rewolucja". Choć radio nie wyjaśniło, na czym ma to polegać, zwolennicy zmian już ogłosili swój triumf. Zaniepokoiło to natomiast spółdzielczą większość, która co roku otrzymuje zwroty pieniędzy wpłacanych na centralne ogrzewanie.

Wiceprezes Kimera zastrzega, że to nie on użył słowa "rewolucja". Przygotowywane zmiany w regulaminie rozliczania kosztów ciepła rewolucyjne wcale nie będą. Najprawdopodobniej zmieni się nieco udział kosztów stałych w stosunku do rozliczanych na podstawie wskazań podzielników. Obecnie jest to 50 proc. do 50 proc. Koszty stałe prawdopodobnie nieznacznie wzrosną. Od wskazań podzielników zależeć będzie więc nieco mniej.