Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Cześkiem Tarasewiczem: Lazaret

Redakcja
Co tam słychać, panie Czesiu? - Głównie nu to, że ja tylko co z lazaretu powrócił.

Wrócił pan, skąd?!
- Żesz wyraznie Chiba mówie - z lazaretu i w dodatku dla wojenno plennych.

!?
- Nu inaczej ze szpitala jenieckiego, rozumie?

Nie. Ni w ząb.
- Ło matko jedyna! On na starosć sie tempawy czegóś robi. Był w szpitalu…

To już wiem. Kogoś pan odwiedzał?
- Nie odwiedzał tylko sam w im leżał. Robił za chorego i tyle.

Co się panu stało?!?
- Nic wielkiego.

A dokładnie?
- Nu dokładnie to ja o chorobach własnych mówie tylko z doktorami oraz jeszcze z mojo szlubno babo Lilko. Wiencej ź nikim. Temu dzisiej tu nie o chorobie chciał rozmawiać tylko o warunkach szpitalowych jake własnoocznie ja zobaczył, widział, i co mnie zmusiło żep do lazaretu jenieckiego ich porównać.

Z tym to chyba jednak trochę pan przesadził.
- Ani nawet odrobine. I nie mówie nawet o jedzeniu, które jest poniżej wszelkiej, jak to mówi się, kretyki. Żep te nasze wieczni w kiciach takie do kansumci dostwali, to by chiba bunt po buncie w ich wybuchał.

Paaanie Czesiu! Co jest winne nasze szpitalnictwo, że dostaje nędzne grosze na żywienie?
- Nic. Nu i temu do szpitalow ja protensi za to nie mam obsolutnie. Oni robio co tam tylko mogo żep biedniejszy chory wogle źjad cóśkolwiek i z głodu nie umar. Nu a jak ja słyszał w lazaretach plennych jeńcow odżywiali też tak samo na granicy bycia i niebycia. Kibelpapru rzondowego też tak samo w ich nie było a koszule jako i rencznika jak kto jako miał to dobrze, a jak nie to nie i tyle. Terez jest tak samo… o! ja na łóżku leżał chiba z wojennego demobilu Take było odrapane, zardzewiałe i co tam nie tylko jeszcze…

Brak pieniędzy!
- Prawda. Panstwo biedne temu i szpitali nie bogate. Ale czemu obiad o dwanastej jest godzinie? Znaczy to, co w moim lazarecie sie obiadem nazywa.

Niech pan da już spokój!
- Dobra. O piniondzach braku już nie powiem wiencej ani słówka. Jednakowoż kto to widział jesć (powiecmy) obiad w samiutke południe? Wienkszosć ludzi je mniej wienc o trzeciej - czwartej… czy dwanasta wygodniejsza jest dla kuchni?

Czepia się pan drobiazgów.
- Życie sie z drobiazgow składa, czego on - jak widze - absolutnie wogle nie rozumie. Taki drobiazg, tam dzie ja przebywał, siedzi dejmy na to w dźwiach kiblowych…

W jakich?
- Do kibelka bo łazienko to przybytku tego nie nazywam. Nu i oni głosno skrzypio jak sie ich roztwiera… w dzien to nie przeszkadza nu w nocy straszliwie. Kto ma słabszy sen, co i rusz się budzi. A starczyłop wzionć psiukacza z silikonem, prysnonć po zawiasach i byłop po krzyku. Ale w lazaretach takim cóś nik głowy sobie nie zawraca…

I to wszystko? Wedle pana, to wystarczy, by szpitale pogardliwie zwać lazaretami?
- Nie, nie wszystko. Najważniejsze na sam koniec ja zostawił i terez niech słucha - jak on mysli, czy dla chorych ludziow spokój z ciszo jest potrzebny?

Co to za pytanie? Jasne.
- Nu to niech sie dowie, że w naszych szpitalach takiego cóś ze swieco by szukać. Jak dwadzieścia pare lata temu nazad leżał ja w szpitalu, wtenczas byli okreslone godziny wizytow. Nie każdego dnia i nie o każdej jednej porze jak dzisiej. Terez dźwi dosłownie sie nie zamykajo. W jedne tylko srode ja naliczył w naszej pienćłóżkowej sali dwadziestuch trzech gosciow z wizyto. Jeden wyjdzie drugi wchodzi a i w grupie też tak samo przychodzili. Leże ja zmenczony po zabiegach, by sie chciałby troszku zdrzymnonć i nic z tego bo kolejne gosci ido. O dziewiontej wieczór sie szykuje do snu i piżame chce nałożyć a na sale dwie panienki młode wchodzo… mówionc nawisowo nic co wartosciowe do szpitala wzionć ze sobo nie możno bo po pientrach złodziei grasujo… kto na taki pomys wpad żep każdy jeden móg przychodzić o każdej jednej godzinie? I to ma być szpital? Prendzej poczekalnia nadworcowa czy ruska tołkuczka!

Już nie lazaret wojenno-plenny?
- Nic on, widze, nie zrozumiał. Zle dla jego ja nie życze, ale kiedy sam przypadkiem trafi do szpitala to wtenczas zrozumie.

Jasne, panie Czesiu. Chodźmy teraz tam, gdzie zawsze…
- Żartuje? Najprzód poszpitalnie musze dojsć do siebie, najmniej tydzień czasu na to zejdzie. Jak nic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna