Rozmowa z Cześkiem Tarasewiczem, mieszkańcem okolic ul. Młynowej: Nuda

<>bCo tam słychać, panie Czesiu?
- U mnie nu to głównie, że ja dużo myslał zaostatnio.

Który to już raz ja słyszę… pan się robi myślicielem…
- Czego sie wygłupia? Pambóg nato głowe z mozgiem dał człowieku, żep on myslał… oczewiscie nie o jednej tylko jakejsć sprawie a o różnych. Temu rozmyslanie nigdy sie nie konczy, jesli któś chce swojej mozgownicy używać. So albowiem też i take, co dla których ona do niczego nie potrzebna… nu mniejsze z tym.

Słusznie. A o czym pan tak rozmyślał ostatnio?
- O tak zwanym wypoczynku.

To ze względu na ten długi weekend?
- Trochu tak, jednakowoż nu nie tylko. Dla mnie głównie sie rozchodzi o to, że dokładnie jeszcze chiba nik nie zbadał, ile czasu jest potrzebne do dobrego wypoczynku.

Sądzę, że się tak dokładnie tego zbadać nie da, bo różni ludzie mają różne potrzeby…
- Ma poniekond chiba racie, ale nie do konca i nie tak ze wszystkim. Zwróci niech uwage, jak sie czas wolny z czasem roźwijał - najprzód sie wypoczywało tylko w niedziele i swienta, co źwionzane było z religio. Dzień Swienty należało swiencić wypoczynkiem i tyle. Potem któś sie wzioł połapał, że w tygodniu jeden dzień wypoczynkowy to jest trochu czuć przymało, gdyż ponieważ ludzi lepiej wypoczente bardziej w pracy so wydajne, temu i sobota sie zrobiła biezpracowa…

Mam nadzieję, że pan nie jest przeciwnikiem wolnych sobót!
- Czy on zbziczał? Pienć dni pracy i dwa wypoczynku jest jak w sam raz ale długich tych łykendów obsolutnie nie rozumiem. Pienć a czasem nawet wiencej dni pod rzond nieróbstwa to jest nie wiedomo co takiego. Ani urlop żep na dłużej dzieś wyjechać i zapomnonć na ten miesionc, iż na swiacie jest nie tylko sama praca…

Zaraz, zaraz. Wedle pana, tydzień labowania to za dużo czy za mało?
- I to i to. Wie, co powiem?

?
- Tydzień co najwyżej jest wystarczajoncy żep na jego wstempie dać potenżnie w rure i na kacu potem dobrze jo odespać, to wszystko.

Paaanie Czesiu! Co pan takie rzeczy opowiada!
- To nie ja tak mówie, tylko policiancke statestyki. Najwienc przypodpitych za fajero wystempuje po najdłuzższych tych łykendach… możno sprawdzić…

I pan chciałby je dlatego zlikwidować?
- A czy ja cóśkolwiek o tym mówił? Ani słówka. Mysle tylko, że o wiele byłop lepiej wszystke dodatkowe wolne dni od pracy wzionć dołończyć do tych urlopownych bo ponieważ wtenczas lepiej by ich było możno wykorzystać.

Miesiąc urlopu to panu za mało?
- Żesz nie dla mnie, ja od dawna jest pracowy ameryta i mam urlop tak powiedzieć możno już wieczysty. Nu pamientam jednakowoż. ostre niechienć powracania do roboty po łykendzie pienciuchdniowym i ogromne chienć do pracy po normalnym moim długim tym urlopie. A wie czemu?

?
- Temu, że nic dłużższe nie robienie to jest przeogromna nuda. Nu i bardzo dziwio mnie straszliwie młode ludzi, które bendonc w kwiecie wieku marzo o ameryturze. Dla ich sie wydaje, ze dopieru wtenczas bendo żyli jak należy…

A są tacy?
- Jeszcze ile! Zenek cztery dychi ma dopieru a już o jej mysli prawie biezprzerywnie. Co on to nie bendzie robił emerytem jak zostanie… nie chce dać dla siebie przetłumaczyć, że jak człowiek nie ma obowionzków, to on prawie już nie żyje. Z wyra zlesć sie nie chce bo i na co jeśli skoro jego nic właściwie już nie czeka…

Jakieś tam zajęcie zawsze można sobie znaleźć.
- Nu na siłe możno, tylko najprzeważniej psu na bude oni so potrzebne te zajencia, rozumie? Krótko mówionc w jedne wielke nude wpada człowiek a ona zabija.

Niech pan nie przesadza… o! niech pan zacznie uczyć się języków obcych. Na początek dajmy na to angielskiego...
- Nu a w jakim celu, że zapytam? I tak nie bendziem chodzić na bira tylko na piwo. Po angielsku czy po polsku one zawsze tak samo smakuje.