Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Dariuszem Luksem

Miłosz Karbowski
Wygrana ze Stalą, a bardziej - styl, w jakim osiągnęły ją białostockie siatkarki, to potężny łyk optymizmu. W gronie swoich podopiecznych, w środku Dariusz Luks.
Wygrana ze Stalą, a bardziej - styl, w jakim osiągnęły ją białostockie siatkarki, to potężny łyk optymizmu. W gronie swoich podopiecznych, w środku Dariusz Luks. B. Maleszewska
Białystok. Przeciwko Stali Mielec siatkarki Pronaru Zeto Astwa AZS zagrały jak zaczarowane, dodajmy - w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zaledwie cztery dni po bardzo słabym spotkaniu z Centrostalem Bydgoszcz. "Samo życie" - mówi trener naszej drużyny Dariusz Luks.

Po tym meczu będą pewnie tylko pochwały dla zespołu?

Dariusz Luks: - Było trochę błędów w trzecim secie, o których musimy porozmawiać. Ale oczywiście zespół zasłużył na wyróżnienie, a zwycięzców się nie ocenia. Cała dwunastka żyła meczem i kipiała zaangażowaniem oraz chęcią wygranej. To dla mnie, jako trenera, bardzo budujące.

Jak w tak krótkim czasie zmieniliście oblicze zespołu?

- My nie jesteśmy drużyną, która będzie wszystko wygrywała, ale na pewno taką, która może w każdym spotkaniu powalczyć. W meczu przeciwko Centrostalowi tego trochę zabrakło.

Co więc się działo przez dni dzielące oba wydarzenia? W środę np. zagrywka była beznadziejna, w niedzielę, momentami wręcz genialna. Proszę tylko nie mówić, że "kobieta zmienną jest".

- Przysłowia są przecież mądrością narodów... Skupiliśmy się na odbudowie mentalnej drużyny. W Polsce wystarczy porażka, by znaleźć się w ogniu krytyki. Taka już nasza mentalność. Dziewczyny chyba za bardzo chcą się pokazać przed swoją publicznością i to wywiera na nie presję. Z drugiej strony, kto nie radzi sobie ze stresem, nie nadaje się na sportowca. Bardzo dużo gadaliśmy ze sobą, dlaczego tak wyszło w środę, co i jak trzeba poprawić. Przed meczem w Mielcu spotkanie z Centrostalem było już historią, tak jak teraz przechodzi do niej wygrana ze Stalą.

W czasie meczu było na waszej ławce bardzo spokojnie, nawet gdy w trzecim secie drużynie nie szło.

- Za spokojnie to nigdy nie jest. Dobrze to wyglądało, bo dziewczyny cały czas były bardzo zmobilizowane i chciały wygrać. Trzecią partię zaczęliśmy od błędów, a potem próbowaliśmy szybko odrobić straty. Im dalej w las, tym więcej było "drzew".

Białostocki zespół chyba nigdy nie grał tak konsekwentnie i tak dobrze jak w trzech pozostałych setach spotkania w Mielcu. Pamięta pan taki mecz?

- Bywały już dobre... Ale to fakt, że momentami ręce same składały się do braw. Była dobra zagrywka, blok współpracował z obroną, a gdy rywalki kiwały, dziewczyny pewnie się asekurowały. Może nadejdzie nowa era w naszym klubie i tak będzie zawsze? Mówiłem już, że ten zespół potrzebuje czasu. Można sobie nakupować gwiazd z patentem na wygrywanie, jak np., drużyna z Bielska-Białej. My budujemy zespół, takie dziewczyny jak Agata Karczmarzewska i Iza Żebrowska nie grały ostatnio i nadal potrzebują czasu. Siatkarki z Czech i Słowacji też muszą się przystosować do poziomu naszej ligi.

W Mielcu zrobiliście ważny krok naprzód?

- Myślę, że mentalnie tak. Wiadomo, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jednak pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę i szybko się odbudować. Ważne, że po raz kolejny potwierdziliśmy, iż tworzymy prawdziwy zespół i to bardzo dobry znak na przyszłość. Taka wygrana w świetle kamer to sukces całego białostockiego środowiska. Wciąż idziemy do przodu: na nasze mecze przychodzi coraz więcej kibiców. Mam nadzieję, że będą z nami także w trudnych momentach, bo wtedy wsparcie jest nam najbardziej potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna