Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z dyrektorem podlaskiego NFZ

fot. nfz-bialystok.pl
fot. nfz-bialystok.pl
Dlaczego szpitale przekraczają kontrakty, a pacjenci czekają na leczenie w długich kolejkach? I czy to się zmieni? Jacek Roleder, dyrektor podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, zdradza Urszuli Ludwiczak.

Koniec roku 2010 w podlaskich szpitalach to były znowu, jak w poprzednich latach, puste oddziały i przekroczone limity, przy coraz dłuższych kolejkach na leczenie. Dlaczego to tak wygląda, że zawsze pod koniec roku mamy problem dotyczący przekroczenia kontraktów?

- Szpitale zawsze będą obarczać za to winą NFZ, ale z naszej perspektywy przyczyn takiego stanu rzeczy jest więcej. Przede wszystkim świadczeniodawcy powinni tak planować udzielanie świadczeń, żeby były one rozłożone równomiernie przez cały rok. Poza tym muszą tak kierować pacjentów, aby ci, którzy powinni być leczeni w ambulatorium, byli leczeni w ambulatorium, a ci, którzy powinni być leczeni w szpitalu, trafiali właśnie tam. Tymczasem zbyt często zdarza się, że pacjent, który może być leczony w trybie ambulatoryjnym, trafia do szpitala, gdzie można uzyskać większe pieniądze za dany zabieg. Ale uzasadnienia dla hospitalizacji tak naprawdę nie ma. W taki właśnie sposób tworzy się duża część nadwykonań.

Są takie grupy schorzeń, przy których świadczeniodawcy chętniej kierują pacjenta do szpitala?

- Podam przykład gastroskopii i kolonoskopii. Oba badania można przeprowadzać zarówno w ambulatorium, jak i w szpitalu, przy czym do szpitala powinny być kierowane tylko nieliczne osoby, u których taka diagnostyka wiąże się z jakimś zagrożeniem. Tymczasem do szpitala trafia sporo pacjentów, którzy nie powinni tam wcale być. A trafiają dlatego, że to samo świadczenie w szpitalu jest wycenione wyżej niż gdyby było wykonane w poradni.

A może to pacjent naciska na lekarza, bo woli mieć to badanie w szpitalu?

- Ale to nie pacjent powinien decydować o sposobie leczenia, a lekarz. Aby pozyskać większe środki na leczenie, można też inaczej kwalifikować pacjenta. Takie przypadki są np. na oddziałach dziecięcych. Niedawno odkryliśmy w dokumentach, że w jednym z naszych szpitali powiatowych nagle wybuchła epidemia glistnicy. Wszystkim dzieciom na oddziale zaczęto robić badania w tym kierunku. Oczywiście były to badania wysoko płatne przez NFZ, o wiele bardziej opłacalne niż leczenie przeziębienia czy zapalenia płuc. Szpital na każdym świadczeniu mógł zyskać kilkaset złotych. Nasza kontrola wykazała, że epidemii glistnicy nie było. Szpital musiał zwrócić nam nienależnie pobrane pieniądze i zapłacić karę. Może gdyby wykonano tam te świadczenia, które trzeba, pod koniec roku ten szpital nie byłby pusty.

Może szpitale szukają różnych możliwości dofinansowania, bo jednak tych środków, które otrzymują z NFZ, jest za mało, a wyceny świadczeń są zbyt niskie.

- Jeszcze raz posłużę się przykładem gastroskopii: za taki zabieg NFZ płaci poradni więcej, niż kosztuje taka usługa wykonywana prywatnie u lekarza. Stawka nie jest więc niska. Owszem, niższa niż przy wykonywaniu tej usługi w szpitalu, ale to, gdzie ją się wykona, to kwestia uczciwości. Trzeba pamiętać, że pobyt w szpitalu nie jest dla pacjenta całkowicie obojętny, tam zwykle są niespotykane na ulicy bakterie czy wirusy, zawsze to się wiąże z jakimś zagrożeniem.

Coraz rzadziej docierają do nas sygnały, że wyceny są zbyt niskie. Jeśli ktoś tak twierdzi i nam udowodni, że usługa jest niedoszacowana, staramy się to jakoś wyrównać.

Tymczasem rok 2010 to kontrakty przekroczone o 55 mln zł. Czy szpitale mogą liczyć na odzyskanie tych pieniędzy, czy w 2011 roku będą znowu ograniczać przyjęcia?

- Na przełomie stycznia i lutego będziemy proponować szpitalom ugody tym zakresie. Zapłacimy za część nadlimitowych świadczeń, ale na pewno nie za wszystkie. Opłacimy przede wszystkim usługi ratujące życie, chemioterapię czy położnictwo. Nie jestem zwolennikiem opłacania wszystkich nadwykonań. Po kilku latach pracy w NFZ doszedłem do wniosku, że niedobrze jest płacić za wszystkie świadczenia. W 2008 roku postanowiliśmy zapłacić za wszystkie zabiegi usuwania zaćmy. Efekt był taki, że zaczynano kwalifikować do nich pacjentów, którzy nie powinni być operowani. Niestety są u nas tacy świadczeniodawcy, którzy potrafią wyleczyć zdrowego. A NFZ nie może płacić za leczenie zdrowych. Co do długości kolejek na wysokospecjalistyczne świadczenia, wbrew pozorom są one na całym świecie, również w krajach znacznie bogatszych niż Polska.

Te kolejki to też poniekąd "wina" pacjentów, którzy zapisują się jednocześnie w kilka miejsc na to samo świadczenie.

- W ubiegłym roku weryfikowaliśmy to sprawdzając kolejki na wstawianie endoprotez. Okazało się, że jest spora grupa pacjentów zapisanych w kilka miejsc. Musieli wybrać, gdzie chcą być operowani. W efekcie kolejki na endoprotezy zmniejszyły się o rok dla wszystkich i nie są już ustalane "na oko", ale zgodne z rzeczywistością.

Od 2011 roku ma obowiązywać podobny zapis, który pozwoli na weryfikację kolejek przez sprawdzanie w systemie numerów PESEL pacjentów i wyłapywanie tych, którzy zapisali się w kilka miejsc.

- Ustawa regulująca tę kwestię została podpisana przez prezydenta, wkrótce pewnie pojawią się przepisy określające, do których świadczeń będzie trzeba sprawozdawać szczegółowe informacje o oczekujących pacjentach. W ten sposób pacjenci będą mieli bardziej wiarygodne informacje o długości kolejek i z pewnością staną się one krótsze.

Jaki będzie 2011 rok dla pacjenta?

- Lepszy. Zafunkcjonował w końcu korzystniejszy dla nas algorytm (sposób dzielenia pieniędzy na poszczególne oddziały NFZ - przyp.red.), mamy więcej pieniędzy na leczenie. Uda nam się kupić więcej świadczeń w najbardziej obleganych zakresach, czyli kolejki będą mniejsze. Dokupimy też kilka nowych świadczeń. Będziemy np. finansować jednostkę, która będzie się zajmowała pacjentami hematologicznymi. Dotąd na Podlasiu był tylko jeden oddział hematologii dla wszystkich chorych. Nowa placówka będzie obsługiwać pacjentów w trybie ambulatoryjnym. Zastanawiamy się też nad dokupieniem usług z zakresu laryngologii i ortopedii dziecięcej, taka jednostkę chcą utworzyć lekarze ze zlikwidowanego oddziału w białostockim szpitalu wojewódzkim. Udało nam się też nareszcie wykupić świadczenia dla dzieci wymagających wentylacji mechanicznej. Niestety, ciągle nie ma chętnych na utworzenie takiego oddziału dla dorosłych wentylowanych mechanicznie. Po raz kolejny nie udało nam się też wykupić świadczeń z zakresu rehabilitacji kardiologicznej. W Białymstoku brakuje też chętnych do prowadzenia oddziału dla przewlekle chorych. Pieniądze na te usługi na pewno by się znalazły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna