Na rynku transferowym to Pan jest myśliwym, który szuka wzmocnień do Jagiellonii. Tymczasem niedawno mówiło się, że to na Pana polował Raków Częstochowa. Było coś na rzeczy?
ŁUKASZ MASŁOWSKI: - Tak. Tyle, że od zainteresowania do konkretów jest bardzo daleka droga i w tej chwili nie ma tego tematu.
A gdyby pojawiły się konkrety, to jak by Pan zareagował?
- Nie zastanawiam się nad czymś, co nie ma miejsca. Powiem tak, gdyby pojawiła się poważna oferta od mistrza Polski i klubu, który występuje w europejskich pucharach, to oczywiste jest, że należałoby ją potraktować poważnie.
Trudno się dziwić zainteresowaniu także Pana osobą, skoro skuteczność na rynku transferowym była wręcz zadziwiająca. Sześciu z siedmiu piłkarzy, którzy przyszli do Jagiellonii, przebiło się do podstawowego składu. Spodziewał się Pan tego?
- Po to pracuję, by do klubu trafiali wartościowi zawodnicy. Wzmacnianie zespołu to nie tylko wejście do podstawowej jedenastki, ale też zwiększanie rywalizację w kadrze. Wtedy zawodnicy grają coraz lepiej, wybijają się, rozwijają, a sztab szkoleniowy ma duże pole manewru. Pod tym względem rzeczywiście, możemy być zadowoleni z ostatnich transferów. Trzeba jednak też podkreślić ogromną pracę sztabu szkoleniowego. który maksymalnie wykorzystuje potencjał ludzki, jakim dysponujemy. Jagiellonia ma swój pomysł na grę, który podoba się kibicom i jest bardzo skuteczny.
Dobra forma i wyniki spowodowały wzrost zainteresowania piłkarzami Jagi. Niedawno pojawiła się informacja, że Bartłomiejem Wdowikiem interesuje się Galatasaray Stambuł. Jest jakaś oferta z Turcji?
- Są zapytania, nie tylko zresztą z Turcji, ale i z wielu innych kierunków, ale na razie żadna konkretna oferta do nas nie wpłynęła. Wiadomo, że mamy w klubie sporą grupę młodych, polskich zawodników i zainteresowanie nimi wzrasta. Dotyczy to nie tylko Bartka Wdowika, ale także Miłosza Matysika, Dominika Marczuka, Kuby Lewickiego. Zapytania dotyczą także Afimico Pululu.
Ilu zawodników zimą może opuścić Jagiellonię?
- Ze sportowego punktu widzenia najlepiej by było, żeby żaden. Musimy jednak mieć na uwadze sytuację klubu i jego płynność finansową, bo to podstawa naszego funkcjonowania. Dlatego trzeba się liczyć z odejściem piłkarzy. Chcielibyśmy, by było ich maksymalnie dwóch.
W przestrzeni medialnej pojawiają się też nazwiska zawodników, którzy mogą do Jagiellonii trafić. Są już jakieś konkrety?
- Mamy listę piłkarzy, których obserwujemy, ale tutaj też musimy mieć na uwadze nasz budżet. Chcemy przeprowadzić jeden, może dwa transfery, jednak na podawanie nazwisk jest jeszcze za wcześnie.
Przed nami końcówka rundy. Czy Jagiellonii uda się utrzymać miejsce w ścisłej czołówce?
- Wierzę w to, chociaż z pewnością przyjdą jeszcze trudne momenty i nie chciałbym, żeby apetyty były rozdmuchane. Ostatni remis 2:2 w Kielcach z Koroną został przez niektórych odebrany jako wpadka Jagiellonii. W mojej ocenie zdobyliśmy cenny punkt na niezwykle trudnym terenie, dwukrotnie odrabiając straty. Do tego mecz z Koroną kończył maraton sześciu spotkań w krótkim czasie, z których cztery rozgrywaliśmy na wyjazdach. Oczywiście, szkoda, że nie wygraliśmy, ale wywieranie nadmiernej presji na zespół nie jest rozsądne.
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?