Rozmowa z "Zaklinaczem kobiet"

Jesteś "zaklinaczem kobiet", czy to bardziej gra słów?

- Jest to poniekąd gra słów. Wielu znanych mężczyzn umierało z pytaniem: "Czego pragną kobiety?". Jak sprawić, żeby kobieta była szczęśliwa? Ja, dochodząc do tego, co dziś wiem i czym się dzielę z ludźmi w trakcie spektaklu "Zaklinacz kobiet", zgłębiałem - oprócz psychologii - wiedzę, związaną z ezoteryką, magią czy nawet fizyką kwantową. I pomyślałem sobie, że tak naprawdę dla faceta zrozumienie kobiety i jej pragnień to często właśnie magia. A jak magia, to zaklęcia.

O co najczęściej pytają Cię kobiety, a o co mężczyźni?

- Kobiety zastanawiają się, w jaki sposób zmienić faceta. A mężczyźni tego nie lubią. Na Marsie (za książką Johna Gray’a "Mężczyźni są z Marsa. Kobiety z Wenus" - przyp. red.) jest powiedzenie, że naprawia się rzeczy tylko popsute. Jeżeli kobieta zaczyna zmieniać mężczyznę, to on myśli: "Ok, jestem popsuty, ona mnie naprawia". A nikt nie chce czuć się popsuty. Mężczyźni nie zadają specjalnie pytań. Przychodzą i mówią: "Usystematyzowałem sobie wiedzę". Mężczyzna nie przyzna się do tego, że czegoś się nauczył. Bo wtedy automatycznie musiałby przyznać się, że czegoś nie wiedział. Dla mężczyzny ważne są kompetencje. Nie przyznaje się do błędów, bo on ich nie popełnia. Coś ewentualnie może zrobić lepiej.

Co byś poradził kobietom, a co mężczyznom?

- W związku, gdy jest miłość, warto pamiętać o tym, że się różnimy. I jeżeli spojrzymy na drugą osobę przez pryzmat jej dobrych intencji, będzie dobrze. To, że facet zachowuje się jak jełop i wygląda jak jełop, wcale nie znaczy, że nie kocha. Tak samo, jeżeli kobieta zaczyna gadać, narzekać i mówić o swoich emocjach, powinniśmy ją wysłuchać, pamiętać, że ona nas kocha i potrzebuje od nas wsparcia.