Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruch Chorzów - Jagiellonia Białystok 0:4. Efektowne zwycięstwo Jagi

Mariusz Klimaszewski [email protected]
Żółto-czerwoni rozpoczęli i zakończyli mecz rzutem karnym. Pierwsza „ósemka” ekstraklasy już na wyciągnięcie ręki
Żółto-czerwoni rozpoczęli i zakończyli mecz rzutem karnym. Pierwsza „ósemka” ekstraklasy już na wyciągnięcie ręki Lucyna Neonow
Żółto-czerwoni rozpoczęli i zakończyli mecz rzutem karnym. Pierwsza „ósemka” ekstraklasy już na wyciągnięcie ręki.

Trener Michał Probierz, jak nigdy był pełen optymizmu jadąc do Chorzowa, a przecież na stadionie przy ul. Cichej z Jagiellonią, czy jako szkoleniowiec innych polskich drużyn, ani razu nie przywiózł punktów. Ba, nawet jako piłkarz nie udało mu się tam wygrać. Chorzowski obiekt jawił się więc, jako twierdza nie do zdobycia.

Probierz nie chciał jednak mówić o klątwie twierdząc, że każda seria musi się przecież skończyć i może nastąpi to właśnie w piątkowy wieczór, 11 grudnia 2015 roku. - Może tym razem to ja będę cieszył się po meczu a nie gospodrze - mówił trener żółto-czerwonych. I tą swoją pewność siebie, wiarę w przełamanie złej serii na stadionie przy ul. Cichej zaszczepił wsród swoich piłkarzy, którzy od pierwszej minuty spotkania z Ruchem zdominowali rywali.

Na początku spotkania Taras Romanczuk po kolejnym dośrodkowaniu Karola Mackiewicza mając przed sobą tylko bramkarza strzelił w sam środek boiska i Matus Putnocky nie miął kłopotów w wyłapaniu piłki.

Gospodarze odpowiedzieli najgroźniejszą swoją akcją w całym meczu, po której Maciej Iwański strzelił w poprzeczkę bramki Bartłomieja Drągowskiego. - Gdyby Iwański otworzył wynik, byłoby nam bardzo ciężko, a tak zdobyta w ostatnich minutach pierwszej połowy bramka była dla nas bardzo ważna - mówił Probierz.

Gol dla Jagi padł w doliczonych minutach pierwszej połowy. Fedor Cernych wyszedł sam na sam z Putnockym i gdy mijał bramkarza Ruchu został zaczepiony ręką. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna: karny dla Jagi i czerwona kartka dla bramkarza Ruchu.

Jedenastkę z dużym spokojem wykorzystał pomocnik Jagiellonii Taras Romanczuk.

Po przerwie białostoczanie grając z przewagą jednego piłkarza nie dali najmniejszych szans „Niebieskim”. Na 2:0 podwyższył Karol Mackiewicz wykorzystując dogranie Konstantina Vassiljeva. Później po trochę przypadkowym zagraniu obrońców Ruchu do piłki doszedł Przemysław Frankowski i dokładnym uderzeniem po raz trzeci zmusił do kapitulacji bramkarza chorzowian.

Festiwal goli Jagiellonia zakończyła tak, jak zaczęła rzutem karnym. Ponownie faulowanym piłkarzem był Cernych a bramkę z 11. metrów, pierwszą w Jagiellonii zdobył Piotr Tomasik.

- Teraz chcemy wygrać zaległy mecz z Termaliką i wskoczyć do ósemki - kończy Michał Probierz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna