Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Starosta nie sfałszował dokumentów, bo... jest za mądry

(hel)
Na ławie oskarżonych, obok Franciszka W. (z lewej) zasiadł Bogdan G., naczelnik architektury. On też został uniewinniony od zarzutu fałszowania dokumentów.
Na ławie oskarżonych, obok Franciszka W. (z lewej) zasiadł Bogdan G., naczelnik architektury. On też został uniewinniony od zarzutu fałszowania dokumentów.
Nie ma wystarczających dowodów na to, że Franciszek W. jest winny.

Starosta Franciszek W. został uniewinniony od zarzutu sfałszowania dokumentu. W ocenie sądu, jest zbyt wykształcony i inteligentny, aby mógł popełnić takie przestępstwo.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Prokuratura nie wyklucza, że złoży apelację.

Prokurator: Podrobił kwit.
Sprawa dotyczy nieruchomości położonej w Bryzglu, nad jeziorem Wigry, należącej do Jana Kamińskiego, dziś posła PSL. W 1999 roku Kamiński otrzymał pozwolenie na budowę pensjonatu i budynku gospodarczego. Nieco później działkę przekazał swoim córkom, które realizowały inwestycję. Jak się wkrótce okazało, niezgodnie z przepisami. Nad brzegiem jeziora Wigry powstał bowiem budynek gospodarczy niemal dwukrotnie większy, niż przewidywało pozwolenie na budowę. Sprawą zajął się inspektor nadzoru budowlanego.

Zdaniem prokuratury, starosta W. chciał pomóc córkom posła zalegalizować samowolę budowlaną. Stare pozwolenie na budowę zastąpił nowym, w którym budynek posiadał większe, dostosowane do faktycznych gabaryty. Jednym z dowodów, które mają świadczyć o popełnieniu przestępstwa przez Franciszka W. jest pieczęć. Na dokumencie z 1999 roku znajduje się pieczątka, której starosta zaczął używać trzy lata później.
Franciszek W. nie przyznawał się do winy. Prokuratura domagała się wymierzenia staroście kary roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz orzeczenia trzyletniego zakazu wykonywania pracy urzędniczej.

Bałagan w urzędzie?
W miniony piątek sąd wydał w tej sprawie wyrok. Krystyna Osewska, przewodnicząca składu orzekającego podkreśliła, że sprawa jest zawiła z uwagi na czas, który minął od rzekomego zdarzenia.
Sąd ustalił, że istnieją dwie różne wersje dokumentu. Na jednej budynek ma mniejsze gabaryty, na drugiej - większe.

- Bez wątpienia tak być nie powinno - mówiła sędzia.- Ale nie musi to oznaczać, że doszło do przestępstwa. Może to świadczyć o bałaganie w urzędzie.

Biegłym nie udało się ustalić, kiedy starosta podpisał dokument. Nie wykluczone, że w dniu wydania decyzji. Natomiast kilka lat później urzędnik mógł zauważyć brak pieczątki i ją postawić. W ocenie sądu, gdyby starosta podrobił dokument, to świadczyłoby o jego niskim poziomie intelektualnym. Wiedział bowiem, że w obiegu prawnym, m.in. w banku znajdują się inne wersje pozwolenia na budowę. Mógł więc zdawać sobie sprawę z tego, że oszustwo wyjdzie na jaw.
- Nie ma podstaw, aby sądzić, że działał nieporadnie - dodała sędzia Osewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna