Strażacki wóz przed blokiem
(fot. Fot. U. Bisz)
Wszystko zaczęło się dziś o 7.15. Około 40-letni mężczyzna zadzwonił do swojej matki i powiedział, że chce wysadzić się w powietrze. Kobieta poinformowała o wszystkim policję. Postawione na nogi służby budziły mieszkańców i wyprowadzały z bloku. Na klatce schodowej czuć było gaz. Zdenerwowani i zziębnięci ludzie spędzili niedzielny poranek przed blokiem.
Odcięto dopływ gazu. Mężczyzna krzyczał jednak, że ma w mieszkaniu dwie butle turystyczne. Grozil też, że przebije się nożem.
- On pije przez trzy tygodnie, a jak trzeźwieje, to przez tydzień jeździ na taksówce. To wszystko wciąż się powtarza - mówi sąsiadka. - Mieszka z nim taka pani, ale ostatnio zagroziła, że go zostawi przez ten alkohol. Pewnie dlatego teraz chce się zabić.
W końcu negocjatorom udało się skłonić desperata do opuszczenia mieszkania. Gdy policja wyprowadzała mężczyznę z klatki, stojący przed blokiem mieszkańcy omal go nie pobili.
- Do czubków go zawieźcie - krzyczęli. Desperat wyszedł z papierosem w ustach. - Ooo, papieroska mu jeszcze zapalcie! - podniósł się rwetes.
Człowiek miał trafić na badania psychiatryczne. Po ich przeprowadzeniu będzie wiadomo, co się z nim stanie.
Policjanci mieli dziś sporo pracy
(fot. Fot. U. Bisz)
Mężczyzna mieszka w bloku przy ul. Bema 89B. Sąsiedzi mówią, że to spokojny, uprzejmy człowiek.
- Nie wiem, co mogło mu odbić - stwierdził jeden z mieszkańców bloku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?