Upodobania seksualne warszawskich dziennikarzy nie są dla mnie specjalnie interesujące. Podobnie, jak uprawiane przez nich pisarstwo i dziennikarstwo telewizyjne. Nie ciekawią mnie również ich metody śledcze. Czy grzebią w brudnej bieliźnie, czy też w śmietniku. Może kogoś to rajcuje. W takim przypadku radzę skontaktować się z psychiatrą.
Większość mediów ogólnopolskich osiągnęła poziom rynsztoka. Dotyczy to zarówno tabloidów, jak i tygodników tzw. opinii, stacji telewizyjnych z nazwy jedynie informacyjnych, czy też portali internetowych.
Interesujący jest jedynie poziom hipokryzji. Kiedy tylko zaczęła się tzw. afera Durczoka (jeszcze nie wiadomo było, że chodzi właśnie o niego i o stację TVN), kierownictwo TVN-u wydało oświadczenie, w którym poinformowało zdumioną publiczność, że właśnie powołało komisję w sprawie molestowania seksualnego i ta komisja spłodziła dokument, w którym wyjaśnia swoim (sic!) dziennikarzom, jak wygląda seksualne molestowanie.
Publiczność, podobnie jak ja, była zdumiona tym, że dziennikarze opiniotwórczej telewizji , zachowującej w swoich programach najwyższe światowe standardy dziennikarstwa (i inne ble, ble, ble) nie wiedzą, co to jest to straszne molestowanie, więc kierownictwo postanowiło im to na piśmie, w punktach wytłumaczyć.
Gdzie tu hipokryzja? A tu, że ci sami dziennikarze nie mają żadnych wątpliwości, czym jest molestowanie seksualne w przypadku księży lub polityków, natomiast kiedy szef mówi do dziennikarki "oprzesz się suko o ścianę, a ja w ciebie wejdę od tyłu" traktują to jak zadanie, trudne, bo trudne, do wykonania. Czyli kiedy szef tak mówi, to nie jest molestujący, tylko wymagający.
Następny przykład hipokryzji dotyczy już nie tylko dziennikarzy tej stacji, ale całego warszawskiego środowiska dziennikarskiego. Większość potępia praktyki dziennikarzy "Wprost", rzeczywiście nie mające nic wspólnego z dziennikarstwem. Natomiast główny argument dotyczący potępienia można streścić tak: "Publiczność nie powinna interesować się intymnym życiem dziennikarzy, zatem innym dziennikarzom wara od łóżka, w którym akurat dokazują ich koledzy i koleżanki w zawodzie."
Drodzy koledzy, przepraszam bardzo, ale jest to hipokryzja podniesiona do kwadratu. Jeżeli interesują was seksualne ekscesy polityków, a interesują, bo są na to liczne dowody w postaci publikacji, to musicie być przygotowani na to, że waszymi ekscesami ktoś też się zainteresuje. Jeżeli was to oburza, to idźcie pracować na kolej. Kolejarza życie intymne powinno być anonimowe, bo kolejarz nie ujawnia zachowań seksualny polityków, księży, czy aktorów. Nie pisze o tym w gazetach, nie fotografuje i nie wrzuca do sieci. On chodzi wzdłuż torów i młotkiem opukuje koła wagonów.
Kolejarz także nie stosuje norm etycznych do publicznej oceny innych. On co najwyżej do kolegi powie, że konduktorka taka i tak posuwa się w przedziale pierwszej klasy i jest to nieetyczne, bo pasażerowie muszą stać na korytarzu. A dziennikarz zachowania seksualne polityka potrafi publicznie odnosić do norm religijnych i etycznych, jakie on głosi w swoich wystąpieniach. A zatem drodzy dziennikarze warszawscy - wyluzujcie. To, że występujecie w telewizorze nie czyni z was świętych krów, wręcz przeciwnie. Przepraszam jednocześnie za określenie "dziennikarze warszawscy". Chodzi mi wyłącznie o lokalizację. Wszak wiadomo, że to w większości słoiki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?