Eugeniusz Badowiec z Bielska Podlaskiego od kilku lat przywozi do szpitala żonę na badania. Gdy zrobił to tydzień temu, jak zwykle, nie było miejsca na parkingu, więc samochód zostawił na chodniku.
Gdy wrócił, za wycieraczką znalazł wezwanie do stawienia się w siedzibie Straży Miejskiej, z powodu nierespektowania znaku zakazu postoju.
- Bardzo się zdenerwowałem, przyjeżdżam tu od lat i zawsze nie ma gdzie parkować. Mandatów nigdy nie dawali, a tu taka niespodzianka - denerwuje się nasz Czytelnik. - Jeśli nie ma gdzie parkować, to muszę postawić samochód na zakazie, nawet jeśli znajdę miejsce parę ulic dalej, moja żona nie może tyle chodzić.
Jak się okazuje, problem z parkowaniem ma nie tylko pan Eugeniusz.
- Rzeczywiście, problem z parkingiem mamy od zawsze - przyznała dyrektor BCO Marzena Juczewska. - Byłam już u wszystkich, nawet prezydenta i wojewody. Wydeptałam wszystkie ścieżki. Zawsze słyszę, że jest tu zwarta zabudowa i miejsca na kolejny parking nie ma.
I tak przy Białostockim Centrum Onkologii dochodzi często do scen kuriozalnych: kierowcy ustawiają się w kolejkę i czekają, aż zwolni się miejsce na parkingu.
- Przy wystawianiu mandatu zawsze bierzemy pod uwagę okoliczności. W tym przypadku są one wyjątkowe, więc z pewnością kary nie będzie, jedynie pouczenie - powiedział nam Jacek Pietraszewski, rzecznik Straży Miejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
