Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandaliczne zachowanie urzędniczki! Robi tajemnicę z ważnej sprawy

(luk)
Ubiegłoroczny nalot policji i sanepidu na sklepy z dopalaczami sprawił, że takie punkty znikły
Ubiegłoroczny nalot policji i sanepidu na sklepy z dopalaczami sprawił, że takie punkty znikły
Właściciele 600 sklepów z dopalaczami w całej Polsce złożyli odwołania od ubiegłorocznej decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu tych punktów.

Ich zdaniem została ona wydana bezprawnie i chcą domagać się odszkodowania od państwa. Wojewódzkie sanepidy muszą też podjąć decyzję, co zrobić z zarekwirowanym towarem. Zarówno odwołania, jak i problem z zarekwirowanymi substancjami, dotyczą także naszego regionu. Ale Alicja Gabrylewska, Podlaski Inspektor Sanitarny, odmówiła nam odpowiedzi na szczegółowe pytania w tej sprawie.

W październiku ub. roku, po serii zatruć dopalaczami, rząd wypowiedział im wojnę. Na mocy jednej decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego w całym kraju zamknięto 1400 sklepów z dopalaczami. W naszym regionie sanepid zamknął 21 takich punktów. Ale według handlujących, decyzja GIS była niezgodna z prawem, bo zamiast jednej, urząd powinien wydać osobną decyzję dla każdej placówki. W efekcie spora grupa właścicieli sklepów, mimo że ich działalność budzi dezaprobatę, odwołała się i... liczy na odszkodowania.

Tego, ile jest odwołań w naszym regionie, nie udało nam się dowiedzieć. - Zgodnie z decyzją GIS sklepy zostały zamknięte, towar zdeponowany. Właściciele odwołują się do powiatowych inspektorów, sprawy są w toku, prowadzone w drodze administracyjnej - powiedziała nam Alicja Gabrylewska. - To wyczerpuje moją informację dla pani.

Pani inspektor nie chciała powiedzieć, ile jest odwołań, ani co stanie się ze zdeponowanym towarem. - Nie udzielę pani takich informacji - stwierdziła jedynie.

Tymczasem w kraju szefowie stacji nie mają problemów z odpowiedzią na takie pytania.Np. w Łodzi po przebadaniu zdeponowanego towaru i stwierdzeniu, że zawiera szkodliwe substancje, chcą go spalić.

Na szczęście żadnego problemu z uzyskaniem informacji nie ma też w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, do którego jeszcze w ub. roku niemal co tydzień trafiały zatrute dopalaczami nastolatki. Teraz sytuacja jest o wiele lepsza.

- Po zamknięciu sklepów, w tym roku mieliśmy jedynie dwóch pacjentów, którzy przyznali się, że zażyli takie substancje, kupione prawdopodobnie przez internet - mówi dr Magdalena Kuziemska-Łęska ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w DSK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna