Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skerla: Potrzebujemy czasu

Krzysztof Sokólski
Andrius Skerla (z prawej) w pojedynku z Bartoszem Bosackim z Lecha. W ekstraklasie Litwinowi nie udało się wygrać, może z kadrą pójdzie mu lepiej.
Andrius Skerla (z prawej) w pojedynku z Bartoszem Bosackim z Lecha. W ekstraklasie Litwinowi nie udało się wygrać, może z kadrą pójdzie mu lepiej. A. Zgiet
Białystok, Wilno. Zaraz po przegranym 0:3 meczu z Lechem Poznań obrońca Jagiellonii Andrius Skerla wyjechał na zgrupowanie litewskiej kadry.

Skerla, który z dorobkiem 66 spotkań jest rekordzistą pod względem występów w reprezentacji Litwy, udawał się w niedzielę do Wilna w kiepskim nastroju. W swoim pierwszym oficjalnym meczu przed białostocką publicznością musiał przełknąć gorycz bolesnej porażki.

Doszedł pan już do siebie po laniu, jakie dostaliście od Lecha? - pytamy 31-letniego defensora, przebywającego już na zgrupowaniu drużyny narodowej.
A. Skerla: - Ciężko przeżyć taką porażkę. Ale nie wolno się załamywać. Życie przecież toczy się dalej. W piłce nie zawsze można wygrywać.

Co się właściwie w niedzielę stało?
- Lech, jak na polskie warunki, jest bardzo dobrą drużyną. Znajduje się w wysokiej formie. W Białymstoku to udowodnił. Jednak z drugiej strony nie potrzebuje chyba, żeby pomagał mu sędzia.

Co ma pan na myśli?
- Przy pierwszej bramce ręką zagrał Manuel Arboleda. Piętnaście minut później arbiter popełnił drugi błąd. Moim zdaniem, Hermes nie faulował Piotra Reissa. Rzutu karnego dla Lecha być nie powinno. Przegrywaliśmy 0:2 i trudno było odrabiać straty.

Nad decyzjami sędziego można dyskutować, ale tak czy inaczej trudno całą winę zrzucać na arbitra.
- Nie zrzucam na nikogo winy. Jak już mówiłem, spotkaliśmy się z bardzo mocnym przeciwnikiem. Nie zagraliśmy przeciwko niemu, tak jak powinniśmy. Popełnialiśmy błędy przy stałych fragmentach gry. Stąd wysoka porażka.

Nie graliście zbyt bojaźliwie? Nie przestraszyliście się Lecha, który kilka dni wcześniej rozgromił w kwalifikacjach Pucharu UEFA6:0 Grasshoppers Zurych?
- O tym nawet nie ma mowy. Zresztą, do momentu pierwszego straconego gola poznaniacy nie stworzyli ani jednej groźnej sytuacji strzeleckiej. Potem jednak zdobyli bramkę i wszyscy wiemy, czym się to skończyło.

Tym, że Jagiellonia jest teraz na ostatnim miejscu w tabeli.
- Ale spokojnie. Przecież za nami dwie kolejki spotkań. To dopiero początek gry. Do zakończenia sezonu ekstraklasy zostało dwadzieścia osiem meczów. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Jestem przekonany, że nasza gra już wkrótce zacznie wyglądać dużo lepiej. Musi być lepiej!

Jednak w niedzielę o punkty znowu będzie bardzo trudno.
- Gramy z Legią w Warszawie i wiadomo, że czeka nas ciężki mecz. Tym bardziej że "legioniści" dosyć słabo zaczęli sezon i ogromnie będzie im zależało na wygranej. Ale na takie spotkania nie trzeba nikogo dodatkowo mobilizować. Na pewno nikt się nie podda i na Łazienkowskiej powalczymy o punkty.

Przed Legią czeka pana jeszcze międzynarodowa próba.
- Od razu po meczu z Lechem wyjechałem do Wilna na zgrupowanie kadry Litwy. We wtorek udajemy się pod Mariampol, gdzie w środę zagramy w spotkaniu towarzyskim z Mołdawią. To nasz ostatni sprawdzian przed początkiem eliminacji do mistrzostw świata. Walkę o mundial rozpoczynamy 6 września wyjazdowym pojedynkiem z Rumunią.

O awans będzie ciężko. Litwa trafiła do strasznie silnej grupy.
- Francja, Rumunia, Serbia. Znaleźliśmy się w doborowym towarzystwie (obok wspomnianej trójki zespołów i Litwinów w grupie 7. występują jeszcze Austria oraz Wyspy Owcze - przyp. red.). Ale z takimi drużynami zawsze fajnie się gra. Chyba każdy zawodnik czeka na chwilę, żeby zmierzyć się z największymi gwiazdami futbolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna