Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć nie czeka na lekarzy

Urszula Ludwiczak
Liczba zgłoszeń zaskoczyła pogotowie
Liczba zgłoszeń zaskoczyła pogotowie Fot. Archiwum
Pięćdziesięciojednoletni mężczyzna zmarł. Wezwani lekarze pogotowia ratunkowego z Białegostoku przyjechali do chorego po kilku godzinach.

Dziś nie wiadomo, czy zbyt długie czekanie na karetkę nie przyczyniło się do jego śmierci. Rodzina 51-latka dzwoniła na pogotowie w nocy z soboty na niedzielę.

- Wezwanie było do chorego z wysoką gorączką, dyspozytorka udzieliła porady, aby zbijać gorączkę ogólnie dostępnymi lekami - tłumaczy Bogdan Kalicki, dyrektor pogotowia. - Kolejne wezwanie było w niedzielę o 16.20. Żona mężczyzny mówiła, że leki nie pomagają, temperatura rośnie. Wtedy zapisano pacjenta w kolejkę do wizyty domowej.

Karetka dojechała do mężczyzny o 20.40. Pod koniec wizyty pogotowia u pacjenta nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia, mimo próby pomocy, chory zmarł.

- Takich sytuacji nie da się przewidzieć - mówi dyrektor Kalicki.

- Sytuacja, gdy kilkadziesiąt osób skarży się, że w minionych dniach świątecznych godzinami czekali na karetkę lub przyjęcie przez lekarza w ambulatorium, nie powinna mieć miejsca - stwierdza Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Będziemy prosić dyrektora pogotowia o wyjaśnienia, możliwe że będzie wszczęta kontrola.

Za mała obsada

Niewykluczone, że gdyby od czwartku do niedzieli dyżurowało więcej lekarzy, karetka do chorego dojechałaby szybciej.

Podczas świątecznego długiego weekendu było jednak tylko dwóch lekarzy na dyżurze w ambulatorium i dwie karetki do wizyt domowych. Pacjenci na pomoc czekali po kilka-kilkanaście godzin.

- Zawsze w weekendy i święta dwóch lekarzy w ambulatorium: pediatra i internista oraz dwie załogi ogólnolekarskie w jednym czasie były wystarczające - zaznacza Kalicki. - W minionych dniach mieliśmy do czynienia ze zbiegiem wielu okoliczności.

Do długiego weekendu doszedł szczyt zachorowań na infekcje wirusowe. Na dobę mieliśmy ok. 300 wezwań i po ok. 250 pacjentów w ambulatorium. A grafiki lekarzy na czas świąt były kompletowane wcześniej.

Udało się jednak zwiększyć obsadę lekarzy w ambulatorium - w szczytowych godzinach przyjmowało ich czterech naraz.

- Zgodnie z umową, w przypadku nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, jeden lekarz powinien przypadać na 50 tysięcy mieszkańców - mówi Adam Dębski. -

Czasem dopuszczalne są odstępstwa, ale w określonych sytuacjach. Na pewno nie może być tak, że zimą, gdy mamy zwiększoną ilość zachorowań na choroby wirusowe, a do tego wydłużony weekend, gdy przez pięć dni mieszkańcy mają utrudniony dostęp do lekarzy, pogotowie ratunkowe ma tylko dwóch lekarzy dyżurnych i dwie karetki.

Dlatego podlaski Narodowy Fundusz Zdrowia będzie żądał od dyrekcji pogotowia wyjaśnień. O sytuacji powiadomił też organ nadzorujący stację - urząd marszałkowski.

Przed nami sylwestrowy weekend

Tymczasem przed nami kolejny długi weekend, choć tym razem z "pracującym" piątkiem. Tego dnia przychodnie lekarzy rodzinnych powinny być czynne normalnie.
- Będziemy trzymać rękę na pulsie, aby w razie potrzeby zwiększyć obsadę - zapewnia Kalicki. - Oby taki weekend jak miniony się nie powtórzył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna