Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sposób miasta na nadmiar śmieci: zabrać kosz!

chili
chili
Bielsk Podl. Nasz Czytelniczka poskarżyła się na to, ze śmieci z pobliskich przystanków trafiają pod jej drzwi...

Mieszkam przy ul. Kolejowej, koło dworca autobusowego - skarży się nasza Czytelniczka. - Za bramką mam przystanek jednego z prywatnych przewoźników. I to jest źródło mojego utrapienia! Dzień w dzień wychodząc z własnego podwórka widzę śmieci. Czasami jest tak brudno, że wręcz brodzę w nieczystościach!

Przy ul. Kolejowej są dwa przystanki. Zatrzymują się przy nich busy prywatnych firm, które kursują m.in. do Białegostoku. Ale tylko przy jednym z nich stoi śmietnik należący do urzędu miasta. Jak się dowiedzieliśmy, jest regularnie wywożony.

- Przystanki, zarówno te autobusowe jak i empeku, w śmietniki wyposaża miasto - przyznaje Bogdan Sokołowski, szef referatu odpowiedzialnego m.in. za gospodarkę odpadami w urzędzie miasta. - Obsługuje je firma, która wygrała przetarg na wywóz śmieci. Jej pracownicy powinni również uprzątnąć najbliższe otoczenie kosza.

Niestety, ulica wygląda na mocno zaniedbaną. Przy krawężnikach i przy płotach posesji właściwie na całej długości ulicy walają się najróżniejsze śmieci. Na przeciwko przystanku, po drugiej stronie ulicy, przy opuszczonych budynkach też zalegają odpady. Zostawiają je pasażerowie lub zwykli przechodnie, którzy idą tędy z lub do dworca. Przez te ulice codziennie przewija się mnóstwo osób, które pozostawiają dużo śmieci. Te nie mieszczą się w jednym koszu.

- Wcześniej był jeszcze jeden kosz, który notorycznie straszył - kontynuuje nasza Czytelniczka. - Ciągle się z niego wysypywała zawartość. Miał pokrywkę, wielu ludzi nie chciało jej podnosić i po prostu rzucało śmieci pod nogi. Przy wietrznej pogodzie wszystko wokół latało. Najgorsze jest to, że te brudy mamy nie tylko pod płotem, na ulicy, ale też na własnych podwórkach. Zapalniczki, pety, papierki po jedzeniu z fast foodów z dworca, nawet jakieś stare rajstopy! Sprzątamy je, ale kończy się nasza cierpliwość.

Mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali ten problem do urzędu, a nawet do dzielnicowego.

Magistrat wymyślił dość zaskakującą receptę nadmiar śmieci - usunął jeden kosz.

- Uznaliśmy, że jeden śmietnik wystarczy przy tych dwóch przystankach - tłumaczy Sokołowski. - Nie są przecież daleko od siebie. To młodzież się zbiera na tej ulicy i zawsze po nich pozostaje dużo śmieci.

Śmieci przez to oczywiście nie ubyło.

- Po tym jak zgłosiłam problem, owszem, przyjechali, sprzątnęli ulicę. Ale znowu jest brudno - skarży się nasza Czytelniczka. - Czuję się, jakbym mieszkała przy wysypisku! Niech w końcu zabiorą ten przystanek spod moich okien! Wczoraj też stał sobie pan, pił piwo. Wypił, a puszkę rzucił pod płot!

Był śmietnik, był problem, więc go zabrano. Nie ma śmietnika, problem pozostał tak jak śmieci. Ale magistrat zrobił już swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna