14 lipca straż graniczna na granicy z Białorusią w Puszczy Białowieskiej znalazła odciśnięte ślady butów - popularnych halówek. W pobliżu nikogo nie było, więc mundurowi zaczęli poszukiwania winnego. Padło na pana Eugeniusza, który mieszka w miejscowości oddalonej 7 km od granicy. Funkcjonariusze zabrali panu Eugeniuszowi trampki do analizy. On sam musiał wrócić do domu bez butów. Kilka godzin później na swoim podwórku ujrzał straż graniczną z psem, który - zdaniem funkcjonariuszy - podjął trop. Jak tłumaczył później przed sądem adwokat pana Eugeniusza, pies szedł po śladach w lesie przez 6 km i stracił trop, a wtedy pogranicznicy wsadzili go do samochodu i przewieźli do wioski. Weszli na podwórko, gdzie był akurat Eugeniusz Łuksza. Pies do niego podszedł.
Funkcjonariusze skierowali wniosek do sądu. Sąd Grodzki w Hajnówce skazał mężczyznę na 500 zł grzywny. Do tego dochodzi 1200 zł kosztów procesowych. Mężczyzna odwołał się od tego orzeczenia. Sąd Okręgowy w Białymstoku, który rozpatrywał odwołanie, skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Wczoraj przed sądem w Hajnówce zeznawali ponownie funkcjonariusze straży. Wyrok jednak nie zapadł, bo sąd wezwał nowych świadków. Na rozprawie 26 maja będzie zeznawać między innymi narzeczona pana Eugeniusza, która wcześniej przed sądem mówiła, że nie mógł on przekroczyć granicy, bo przez cały dzień byli razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
