- We wtorek niezbyt silny wiatr powalił drzewo przy Stawach Marczukowskich. Na szczęście zniszczyło tylko część pomostu. Ale co by było, gdyby ktoś tamtędy przechodził? - zastanawia się Adam Karolak. Przysłał zdjęcia powalonej topoli.
- Dlaczego miejscy urzędnicy nie pozwalają wyciąć starych drzew rosnących przy stawach? Przecież jest to zagrożenie dla ludzi. Czy musi dojść do wypadku lub zniszczenia, żeby wreszcie jakiś urzędnik lub ekolog wydał na to zgodę? - pyta.
Zapytaliśmy o to magistrat. Okazało się, że przed rozpoczęciem przebudowy stawów miejscy urzędnicy prosili o wycięcie dwóch topoli. Właśnie w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców. Nie dostali zgody. - Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej nie podzielił naszych obaw i odmówił wydania zgody na usunięcie drzew - mówi Anna Kowalska, przedstawicielka magistratu.
Bo to właśnie szefostwo parku odpowiada za teren Stawów Marczukowskich. I uważa, że nie popełniło błędu. - Wykonaliśmy ekspertyzę, która pozwoliła stwierdzić, że drzewa nie są spróchniałe - wyjaśnia Joanna Kurzawa, dyrektorka parku.
Magistrat zapowiada, że złoży kolejną prośbę o wycięcie drugiej topoli. A dyrekcja parku mówi, że ponownie przyjrzy się sprawie. Przekonuje, że drzewo, które padło było zdrowe. A decyzja, która nie zezwalała na wycinkę zawierała też wytyczne, w jaki sposób należy pracować w pobliżu drzew, by ich nie naruszyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?