Musimy przewidywać wszystkie niebezpieczeństwa, nie możemy pozwolić sobie nawet na najmniejsze niepewność czy stres - mówi Tomasz Zabłudowski, kierownik prac podwodnych grupy płetwonurków z monieckiej straży pożarnej.
W grupie jest 15 płetwonurków. Najmłodszy z nich ma 24 lata. W tej pracy nie jest najważniejsze doświadczenie czy przepracowane lata w straży pożarnej, a specjalistyczne szkolenia, podczas których uczą się różnych technik wyciągania z wody, nie tylko ludzkich zwłok.
- Pomagamy przy wyciąganiu pojazdów z wody, a na prośbę policji nawet narzędzi zbrodni, które zostały wrzucone do zbiornika wodnego - kontynuuje Tomasz Zabłudowski.
Płetwonurkowie raz w tygodniu biorą udział w ćwiczeniach, na zmianę w rzekach i wodach stojących. W rzece ciało często się przewraca, z kolei w wodach stojących opada w szuwarach.
- Sobotnia akcja wyławiania ciała z zalewu w Ogrodniczkach była o tyle trudna, iż topielec zatrzymał się w wysokim zielsku. W takich sytuacjach płetwonurkowie muszą działać po omacku z zamkniętymi oczami - tłumaczy Zabłudowski.
Grupa płetwonurków monieckiej straży pożarnej - jak mówi koordynator jej działań - nie boi się niczego. Stres w ich pracy jest największym wrogiem. Do grupy trafiają tylko ci, którzy nie boją się w żaden sposób wody, głębokości i tego, co mogą znaleźć. Praca w grupie płetwonurków wymaga wielu poświęceń, wszakże muszą oni godzić cotygodniowe ćwiczenia z normalną służbą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?