Studniówki: Wódka leje się strumieniami (nie zawsze spod stołu)

Na liście przygotowań przed studniówką musi się znaleźć kupno sukienki, wizyta u fryzjera i kosmetyczki, odświeżenie garnituru oraz obowiązkowo rozwikłanie problemu... jak wnieść na salę alkohol.

Metody są różne. Najczęściej przemyca się w torebce lub pod marynarką. Ci bardziej pomysłowi przyklejają butelki taśmą pod sukienką, na przykład do uda. Może niezbyt wygodny sposób, ale o niskim stopniu wykrywalności. Nawet najbardziej wnikliwy belfer, nie przeprowadzi rewizji osobistej. Jak się okazuje, można też poprostu wypić alkohol przed wejściem.

- Pamiętam, że my chowaliśmy butelki wódki w dekoracjach - wspomina Ewa, studentka europeistyki z Białegostoku. - Studniówkę mieliśmy na sali gimnastycznej. Tydzień wcześniej rozwieszaliśy dekoracje. Zrobiliśmy specjalne skrytki z taśmy klejącej i bibuły. 100 proc. skuteczności - dodaje z uśmiechem.

Oficjalnie spożywanie alkoholu przez młodzież w trakcie studniówki jest zabronione. Przy szatni stoją dyżyrni nauczyciele i sprawdzają, czy uczniowie nie przemycają żadnych trunków. Znalezione fanty rekwirują. Z jakim skutkiem? Różnym. Świadczą o tym, choćby pamiątkowe nagrania wideo, gdzie uczniom plączą się języki, w tle na stołach widać napoczęte flaszki.

Niektórzy ukradkiem "polewają" pod stołami. Inni bez skrępowania stawiają wszystko na stół.

- U nas to się piło też z nauczycielami - wspomina Bartek z jednego z białostockich techników. - Już kończymy szkołę, to fajnie tak wychylić kielicha z profesorem.

Picie to jedno, ale upijanie się do nieprzytomności to zupełnie co innego. Przykładowo, jak donosi internauta na naszym forum, alkoholowe ekscesy na studniówce w Sokółce zakończyły się usunięciem ucznia z imprezy.

Tajemnicą poliszynela jest, że takie sytuacje się zdarzają, i to również w tak zwanych dobrych szkołach.

- Akohol na studniówce powinien być zabroniony, bo szkoła to jest szkoła - twierdzi Ania, która studniówkę miała 2 lata temu.

Opinie na ten temat są jednak podzielone.

- Moim zdaniem to jest ograniczenie wolności - uważa z kolei 24-letni Damian z Białegostoku. - Ludzie, któzy mają studniówkę są już pełnoletni. To parodia, że oni muszą siedzieć spokojnie, a nauczyciele chleją na umór.