Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwałki. Klęska prokuratury. Sąd uniewinnił oskarżonych o napady na kantory

Tomasz Kubaszewski
Archiwum
Śledczy: 32-letni suwalczanin dokonał rabunku. Sędziowie: To niemożliwe. Mężczyzna w tym samym czasie pracował pod okiem kamer

Prokuratura oskarżyła mężczyznę, który miał bardzo mocne alibi. Sąd uznał, że nie można jednocześnie być i w pracy, gdzie funkcjonuje ścisły nadzór, i na kogoś napadać. Dlatego oskarżony został uniewinniony.

Sądowy finał głośnej serii napadów na właścicieli kantorów skończył się dla organów ścigania klapą. Nie dość, że nie wykryto wszystkich napastników i nie odzyskano pieniędzy, to dwóch oskarżonych sądy uniewinniły. W jednym przypadku prokuratura nawet od wyroku się nie odwołała.

O tych zdarzeniach w 2014 r. mówiła cała Polska. Bandyci napadli na właścicieli czterech kantorów. Okoliczności były za każdym razem podobne. Poznawali zwyczaje swoich ofiar, śledzili je, po czym napadali, np. podczas przewożenia pieniędzy. Rabowali od 400 do 180 tys. zł. Okoliczności wskazywały, że za wszystkim stoi ta sama grupa.

Na właścicieli suwalskich kantorów padł blady strach. Wyznaczyli nawet nagrodę za pomoc w ujęciu sprawców.

Policja powołała specjalną grupę, która zajęła się tym postępowaniem. Nadzór nad śledztwem sprawowała suwalska prokuratura. W jednym przypadku poszkodowany nie chciał współpracować z organami ścigania, więc trudno było ustalić cokolwiek. W pozostałych udało się zatrzymać dwie osoby. Jedna miała mieć związek z napadem na właściciela kantoru w pod-suwalskiej Małej Hucie. Napastnicy zrabowali wówczas 180 tys. zł. Druga została rozpoznana w Budzisku. Tam sprawcy obłowili się na 220 tys. zł.

Zatrzymani mężczyźni nie przyznawali się do winy. Potencjalnego napastnika z Budziska sąd musiał uniewinnić, bo z wcześniejszych zeznań wycofał się jedyny świadek oskarżenia. - Dlatego w tej sprawie nie będziemy składali apelacji - mówi Ryszard Tomkiewicz z suwalskiej prokuratury okręgowej.

Odwołanie śledczy zapowiadają natomiast w przypadku drugiego wyroku, dotyczącego napadu w Małej Hucie. Sąd I instancji uznał jednak, że akt oskarżenia był zupełnie chybiony. 32-letni suwalczanin nie mógł brać udziału w napadzie, bo w tym czasie był w pracy. A zatrudnia go zakład, gdzie wszędzie znajdują się kamery i niemal każdy ruch pracownika jest monitorowany. Nie było, zdaniem sądu, szans, by przynajmniej kilkudziesięciominutowa absencja nie została zauważona.

Prokuratura twierdzi jednak, że mężczyzna mimo to się wymknął, a kamery go nie zarejestrowały, bo przebywał w ich tzw. martwym polu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna