Jego nagła śmierć jest tym bardziej bolesna, że, jak już dzisiaj wiadomo, Tadeusz Sz. padł ofiarą błędu innego kierowcy. On sam robił, co mógł, aby uniknąć czołowego zderzenia.
- Z jaką siłą musiał uderzyć ten transportowy volkswagen, skoro tak zmiażdżył przód potężnego autobusu? - zastanawiają się pracownicy PKS. - To wygląda wręcz na zderzenie z tirem.
Myślał o emeryturze
W sobotni ranek Tadeusz Sz. prowadził autobus relacji Suwałki - Białystok. Na obrzeżach miasta w pojazd uderzył volkswagen z przyczepą, którym jechali trzej ełczanie. Cztery osoby poniosły śmierć na miejscu.
- To był jeden z naszych najlepszych kierowców - mówi Stanisław Biłda, prezes suwalskiego PKS. - Opanowany, zdyscyplinowany, nigdy nie sprawiający żadnych problemów.
Tadeusz Sz. miał 58 lat. W PKS pracował od ponad dwudziestu. Od kilku zaczął jeździć na trasie do Białegostoku. To dla każdego kierowcy awans. Dostaje się lepszy autobus, można też nieco więcej zarobić.
- Znakomity kolega, zawsze służący pomocą - opowiada Józef Buczyński, kierowca, o tragicznie zmarłym koledze. - Wszyscy go lubili także za poczucie humoru.
Więcej w wydaniu papierowym Gazety Współczesnej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?