Suwałki. Prezes obawia się, że lokatorzy go oszukają

Najpierw kwestionowali treść oświadczeń, a teraz sposób ich dostarczenia.

- Nie może być tak, że jedna osoba przynosi dokumenty w imieniu 20 lokatorów - uważa Józef Kimera, wiceprezes Suwalskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Suwałkach. - Gdyby przyniosła dwa oświadczenia, to byśmy nie mieli uwag.

Z zarządcą nie mogą porozumieć się mieszkańcy domu przy ulicy Pułaskiego. Ci, którzy zajmują narożne mieszkania narzekają, że nie mogą ich dogrzać. - Zimą temperatura dochodzi najwyżej do 18 stopni Celsjusza, choć grzejniki są gorące - opowiadają. - Płacimy ogromne pieniądze za ogrzewanie i siedzimy w grubych swetrach, pod kocami.

Mieszkańcy uważają, że korzystniejszym dla nich rozwiązaniem będzie rozliczanie się za ciepło ryczałtem, czyli od powierzchni zajmowanego lokalu. Taką ewentualność dopuszcza regulamin spółdzielni pod warunkiem, że za zmianą sposobu rozliczenia opowie się ponad połowa mieszkańców.

- W naszym przypadku potrzebne są zgody 20 właścicieli - precyzują czytelnicy. - Zebraliśmy ich podpisy i dostarczyliśmy do spółdzielni.

Ale ta dopatrzyła się błędów formalnych. Pod wnioskiem powinni podpisać się wszyscy właściciele, czyli np. mąż i żona, a nie tylko jedno z nich. Zainteresowani zebrali więc kolejne oświadczenia i zanieśli administratorowi. Zdziwili się, gdy tydzień później wiceprezes SSM znowu zażądał dokumentów. - Ile razy mamy je wypełniać - irytują się rozmówcy. - Urzędnicy powinni nam pomagać, a nie utrudniać życie. Tym bardziej, że od lipca liczy się nowy sezon grzewczy i później nie można będzie dokonywać żadnych zmian.

Kimera mówi, że spółdzielnia nie chce być oszukana, dlatego domaga się, by każdy sam dostarczył oświadczenie.

- W minionych latach mieliśmy różne przypadki i dlatego dmuchamy na zimne - dodaje.