Suwałki. Tu nie opłaca się tankować!

Wystarczyły dwa tygodnie, aby zostały wywindowane o 30 groszy. Skończyła się, trwająca parę miesięcy, dość niespodziewana łaskawość paliwowych koncernów dla kierowców znad Czarnej Hańczy.

Znów jest drożej niż w wielu regionach Polski. Wczoraj stacja PGK oferowała E-95 po 4,92 zł, Statoil i Orlen - po 4,96 i 4,95. W tym samym czasie w Łodzi można było zatankować za 4,71, w Zielonej Górze za 4,72, a w Białymstoku za 4,74. Jeśli chodzi o nasz region, najbardziej "zaszalały" stacje w Łomży - nawet 5,05 zł i w Mikołajkach - 5,14 zł.

Brak logiki?

W poprzednich latach wielokrotnie pisaliśmy, że benzyna w Suwałkach jest niemal najdroższa w kraju. Kierowcy uważali, że jest to zmowa właścicieli stacji. Ceny dyktowali potentaci, czyli Statoil i Orlen. Ich właściciele nigdy logicznie nie potrafili wytłumaczyć tej drożyzny.

- Bo miasto jest przygraniczne i tranzytowe - taka odpowiedź padała nawet wówczas, gdy litr benzyny na Litwie kosztował nawet o złotówkę mniej.

Swoją teorię mieli kierowcy. Zarzucali "szejkom" zmowę. Jako pierwsi wystąpiliśmy z propozycją, aby sprzedażą benzyny zajęło się Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Pomysł poparli radni, doszło do jego realizacji.

Wreszcie potaniało

PGK po paru miesiącach zdyscyplinowało konkurentów. Wprawdzie nie brakowało opinii, że i tam benzyna jest za droga, ale potentaci mocno spuścili z tonu.

W jesieni ubiegłego roku, kiedy ceny paliw wszędzie szły w górę, u nas nawet spadały. Statoil i Orlen rywalizowały ze sobą w obniżaniu stawek, żeby przelicytować PGK.

Ta przepychanka jeszcze trwa, ale ton zaczynają nadawać potentaci. - Przy obecnych cenach hurtowych już z trudem wystarcza nam na pokrycie kosztów - mówi Janusz Krzyżewski, prezes PGK. - Na razie nie stać nas na obniżenie ceny.