Suwalski przedsiębiorca podejrzany o działanie w grupie przestępczej. Chodzi o ponad 80 mln zł

- Chodzi o ponad 89 mln zł - informuje Jerzy Duniec, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, która prowadzi w tej sprawie postępowanie.

Śledczy wnioskowali o tymczasowe aresztowanie biznesmena, ale białostocki sąd odrzucił wniosek.

- Będziemy skarżyć to orzeczenie - zapowiada prokurator Duniec.

Dariusz Mazur (nazwisko podajemy na jego prośbę) jest prezesem kilku spółek, które zajmują się m.in. obrotem paliwami. Działa w organizacjach i fundacjach. Jest inicjatorem wielu charytatywnych akcji, wspiera osoby potrzebujące. Stąd decyzja o zatrzymaniu go w przedświąteczną środę obiegła miasto lotem błyskawicy. Wśród komentarzy były też takie, że przedsiębiorca naraził się komuś wpływowemu i organy ścigania urządziły pokazówkę.

Nie mogę udzielać informacji, dlaczego sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury

Wiesław Żywolewski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Białymstoku

Zarzuty, które usłyszał Mazur, dotyczą działalności w branży paliwowej w latach 2013-2014. Prokurator Duniec nie chce zdradzić, ile osób miało działać w grupie przestępczej i ile usłyszało już zarzuty. Uchyla się też od odpowiedzi na pytanie, czy w tę sprawę zamieszani są inni mieszkańcy naszego regionu. Nie chce też informować, z jakiego kraju pochodzą kontrahenci suwalczanina, z którymi miał dopuścić się nadużyć.

Tomasz Lis: Nie mam pojęcia kim jest Zenek Martyniuk

Przedsiębiorca nie przyznaje się do winy.

- W postępowaniu toczącym się od 2,5 roku, a dotyczącym innych podmiotów, przedstawiono mi zarzuty, które na tę chwilę w żaden sposób nie znajdują potwierdzenia w zebranych materiałach dowodowych - zapewnia. - Są one wynikiem pomówień, niepotwierdzonych stwierdzeń osób, które chcą mi zaszkodzić. Jestem człowiekiem transparentnym, działającym na wielu płaszczyznach i nie mam sobie nic do zarzucenia.

Dodaje, że z tego powodu białostocki sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu.

- Sąd uznał, że w zebranym materiale nie ma żadnych dowodów, potwierdzających stawiane mi zarzuty - uważa Dariusz Mazur.