Święto basketu w Bielsku Podlaskim

Cóż można chcieć więcej od koszykarskiego meczu? W sobotę w Bielsku Podlaskim było wszystko, czego oczekują kibice od sportowego widowiska. Oprawa (prezentacja zawodników w świetle jupiterów), okazjonalne programy i szaliki (sam nabyłem jeden), kulturalny doping obu fanklubów, a przede wszystkim wielkie emocje, jakie zafundowali do ostatniej sekundy sami koszykarze.
Sympatie były podzielone, chociaż całe środowisko koszykarskie chyba w jednaki sposób kibicuje obu drużynom. Oklaskiwaliśmy zwycięstwo Żubrów Białystok zapewnione dosłownie w ostatnim momencie, ale także i bardzo dzielną postawę pokonanych z Tura Bielsk Podlaski.
- Dla mnie zwycięzcami mimo porażki są moi zawodnicy - mówił trener Tura Andrzej Sinielnikow. - Żaden z nich przed sezonem nie grał na boisku ligowym. Dzisiaj zaś zmierzyli się z "wyjadaczami", którzy za sobą mają doświadczenia z ekstraklasy. Chłopaki włożyli w ten mecz mnóstwo serca i byli bliscy wygrania. Z drugiej strony może Żubry nas trochę oszczędziły mając na uwadze to, że wygraliśmy z ich największych rywalem w walce o I ligę warszawską Polonia 2011 - zażartował szkoleniowiec.
- Wierzę, że utrzymamy się w gronie drugoligowym, co było zresztą naszym celem w tym sezonie. Na własnym parkiecie podejmiemy jeszcze drużynę MMKS Siden Toruń oraz Legię Warszawa. Mam nadzieję, że w tych spotkaniach zdobędziemy potrzebne nam punkty - stwierdził Sinielnikow.
- Mecz z Turem był jednym z trudniejszych spotkań w lidze - mówił z kolei trener Żubrów Marek Kubiak. - W pierwszych derbach, które pewnie i wysoko wygraliśmy, zagraliśmy o wiele lepiej. Wtedy bielszczanie dość szybko skapitulowali i nie podjęli walki. Teraz było inaczej. Cóż, derby rządzą się swoimi prawami i tutaj nie ma pewniaków. Każdy może wygrać z każdym - dodał Kubiak.
Teraz w drugoligowych rozgrywkach nastąpi przerwa do 10 marca. Najważniejszy mecz Żubry rozegrają tydzień później z Polonią 2011.