Większość pacjentów ma grypę lub infekcje grypopodobne. Jak na razie, w łomżyńskim zakaźniaku nowy typ grypy, wywołanej wirusem A/H1N1 stwierdzono jedynie u jednej pacjentki.
Łomżę wirus omija, ale niepokój wśród mieszkańców daje się we znaki przede wszystkim lekarzom. Regularne oblężenie przeżywają przychodnie lekarzy rodzinnych, a w weekendy z objawami grypy chorzy czekają na izbie przyjęć i w pogotowiu ratunkowym.
Tylko w ostatnim tygodniu na grypę i infekcje grypopodobne zachorowało w woj. podlaskim ponad 3,5 tys. osób.
Nikt nie wie zbyt wiele
- Wirus A/H1N1 nie jest groźny. W większości przypadków przebieg choroby jest łagodny - uspokajają już od kilku tygodni specjaliści z oddziałów zakaźnych w całej Polsce.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu, z powodu komplikacji po chorobie, zmarł mieszkaniec Zambrowa. To już trzecia ofiara nowego typu grypy w regionie. Kilka tygodni wcześniej wirus odebrał życie 15-letniej suwalczance i pacjentowi leczonemu w szpitalu w Białymstoku. Liczba chorych, leczonych w szpitalach w regionie, rośnie z dnia na dzień.
Sam wirus A/H1N1, rzeczywiście, nie jest zbyt zjadliwy. Jest kompilacją wirusa grypy ludzkiej, ptasiej i tej, która atakuje zwierzęta hodowlane - stąd nazwa "świńska grypa".
Dużo groźniejsze dla zdrowia są za to powikłania powirusowe. Większość śmiertelnych ofiar wirusa to osoby, u których doszło do niewydolności oddechowej. Spowodowana jest ona tym, że wirus wnika głęboko w płuca, niszcząc pęcherzyki płucne.
Na oddziale zakaźnym szpitala w Łomży przebywa także pacjent leczony z powodu pogrypowego zapalenia mózgu. Od chorego nie pobrano jednak wymazu na stwierdzenie obecności wirusa A/H1N1, dlatego nie wiadomo, który wirus spowodował komplikacje.
- Tak naprawdę to mam poczucie, że otaczają mnie sprzeczne informacje odnośnie wirusa. Dlatego od trzech tygodni nie posyłam syna do przedszkola i czekam na bardzo duże mrozy, żeby "wybiły" wirusa - opowiada łomżynianka Patrycja Romanowska.
Okazuje się jednak, że specjaliści mają podzielone zdanie odnośnie starej, ludowej mądrości, że po ostrej zimie wirusów w powietrzu jest mniej.
- Moim zdaniem, sezon zachorowań potrwa do świąt Bożego Narodzenia. Od stycznia powinno być nieco mniej chorych - uważa dr Paweł Radom, ordynator oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.
Przewidywania lekarza potwierdza także Andrzej Jarosz, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku. Niecała służba zdrowia podziela tę opinię.
- Śledzę doniesienia w specjalistycznych publikacjach, rozmawiam z lekarzami. Okazuje się, że zdaniem specjalistów, wirus A/H1N1 potrafi przetrwać tym dłużej, im jest zimniej. Fala mrozów może więc spotęgować liczbę zachorowań - ostrzega Przemysław Chrzanowski, dyrektor Szpitala Powiatowego w Zambrowie.
Pod szczęśliwą gwiazdą?
- Największą liczbę zachorowań na grypę, w tym jej nową odmianę, obserwuję w pobliskim Zambrowie i okolicach. To właśnie stamtąd zgłasza się do nas najwięcej pacjentów - ocenia dr Radom.
W ostatnim tygodniu w oddziale zakaźnym leczonych było sześciu pacjentów. U wszystkich wykonano testy przesiewowe w kierunku nowej grypy, ale od żadnego nie pobrano wymazu z gardła, by laboratoryjnie potwierdzić wirusa. Do tej pory badania były wykonywane tylko w Warszawie i Olsztynie, więc wynik przychodził dopiero po kilku dniach.
Jak na razie, łomżyńscy lekarze zdecydowali się wysłać do laboratorium jedynie próbkę pobraną od ciężarnej pacjentki, leczonej w zakaźniaku na początku grudnia. Wynik przyszedł po tygodniu - potwierdził obecność wirusa A/H1N1.
- Na wyniki trzeba czekać naprawdę długo, dlatego pacjentom w cięższym stanie od razu podajemy Tamiflu. Nie czekamy na wyniki, bo o leczeniu decyduje obraz kliniczny pacjenta, nie rezultat badań - wyjaśnia dr Paweł Radom.
Od 15 grudnia badania potwierdzające nowego wirusa wykonuje też laboratorium sanepidu w Białymstoku. Dzięki temu wyniki wymazów będą znane już po kilkunastu godzinach. Dlatego wkrótce może się okazać, że większość pacjentów leczonych w zakaźniaku choruje na tzw. świńską grypę. I to nie dlatego że chorych przybywa, ale właśnie dlatego że dostęp do diagnostyki jest łatwiejszy.
Więcej paniki niż choroby
- Szpital jest dobrze przygotowany do walki z nowym wirusem - uspokaja Marian Jaszewski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. - Mamy wystarczający zapas Tamiflu oraz miejsca na OIOM-ie.
Jednak, jak na razie, nasz szpital nie musiał udowadniać, że poradzi sobie z epidemią.
Z kolei mieszkańcy Łomży od kilku miesięcy wolą dmuchać na zimne. Jeszcze w listopadzie z półek w aptekach zniknęły maseczki chirurgiczne, które miały zapewnić ochronę przed wirusem. Co prawda, ich użytkownicy nie wyszli w nich na ulicę, ale apteki wprowadziły limity - każdy pacjent mógł kupić jedynie pięć maseczek.
Krocie zarobiły także firmy farmaceutyczne rozprowadzające szczepionki przeciw grypie. Łomżyńska hurtownia farmaceutyczna MultiPharme kilkakrotnie zamawiała dodatkowe partie szczepionek, które w aptekach ciągle znikają jak świeże bułeczki. W większości z nich specyfików nie ma w magazynach. Na sprowadzenie trzeba czekać ok. dwóch dni.
Tymczasem nowy typ grypy, jak do tej pory, potwierdzono zaledwie u 36 mieszkańców woj. podlaskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?